Biuletyn nr: |
915/IV |
Komisja: |
Komisja Gospodarki /nr 59/ |
Data: |
27-08-2002 |
Mówcy: |
Poseł Jan Antochowski (SLD) Poseł Bogdan Błaszczyk
(SLD) Poseł Bronisław Dankowski (SLD) Poseł Józef Głowa
(PLD) Poseł Jan Knapik (SLD) Prezes Polskiej Organizacji
Turystycznej Andrzej Kozłowski Dyrektor Narodowego Centrum Kultury
Alina Magnuska Przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki Piotr
Maj Poseł Wiesław Okoński (SLD) Poseł Adam Sosnowski (SLD) Poseł
Adam Szejnfeld (PO) Poseł Zygmunt Szymański (SLD) Podsekretarz stanu
w Ministerstwie Gospodarki Małgorzata Zaremba-Okońska Poseł Jan
Zaworski (SLD) |
27 sierpnia 2002 r. Komisja Gospodarki, obradująca pod przewodnictwem
posła Adama Szejnfelda /PO/, omawiała:
- plan działania Polskiej Organizacji Turystycznej na rok 2003,
W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele: Ministerstwa Gospodarki z
podsekretarz stanu Małgorzatą Okońską-Zarembą, Polskiej Organizacji
Turystycznej z prezesem Andrzejem Kozłowskim, Narodowego Centrum Kultury z
dyrektor Aliną Magnuską.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Otwieram posiedzenie Komisji. W
porządku dziennym mamy jeden choć bardzo obszerny i ważny punkt, a
mianowicie omówienie planu działania Polskiej Organizacji Turystycznej na
rok 2003. Jeżeli nie będzie uwag bądź propozycji do porządku, uznam, że
Komisja go przyjęła. Nie ma uwag, w związku z czym uznaję, że przyjęliśmy
porządek obrad. Wszyscy otrzymali materiały, a mianowicie datowany na
lipiec 2002 r. "Plan działania Polskiej Organizacji Turystycznej na 2003
rok" oraz również autorstwa POT: "Polski system informacji turystycznej".
Plan działania POT na 2003 r. zreferują pani minister Małgorzata Okońska
oraz prezes Andrzej Kozakiewicz. W imieniu pani minister z góry
przepraszam członków Komisji i gości za to, że po swoim wystąpieniu pani
minister będzie musiała nas opuścić, ze względu na liczne obowiązki
służbowe. Do końca posiedzenia zostanie pan prezes i inni przedstawiciele
Ministerstwa Gospodarki. Przedłożony materiał jest bardzo obszerny i
bardzo ważny. Jak pokazuje tematyka przynajmniej dotychczasowych
posiedzeń, turystyka jest dla Komisji
bardzo ważna. Stanowi ona istotny dział naszej gospodarki, a wśród
członków Komisji uwidoczniły się opinie, że w ramach realizacji planów i
budżetu państwa w tym zakresie działalności organów państwa, a przede
wszystkim finansowanie tej działalności nie pokrywa się z potrzebami. W
związku z czym mam nadzieję, że plan działania, który dzisiaj zostanie
omówiony, ujawni nam, jakie są plany na przyszłość, tak pod względem
merytorycznego działania, jak i w części finansowej. Pozwoli nam to dobrze
przygotować się do tego zagadnienia przed posiedzeniami związanymi ze
sprawami budżetowymi. W związku z tym proponuję, abyśmy przeszli do
realizacji porządku obrad i oddaję głos pani minister.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Małgorzata
Zaremba-Okońska : Jak był uprzejmy zauważyć poseł Adam
Szejnfeld, turystyka staje się ważnym
elementem strategii rozwoju Polski, stwarzając szansę wzrostu
gospodarczego kraju, stabilizacji makroekonomicznej oraz kreowania rynku
pracy. Jest ona jedną z gałęzi gospodarki, która może w szybkim tempie
wpłynąć na ożywienie polskiego rynku, a zarazem na zmniejszenie wysokiego
obecnie poziomu bezrobocia. Może także w znacznym stopniu przyczynić się
do pozyskiwania dewiz, co w praktyce oznacza zwiększenie polskiego
eksportu. Głównym obszarem działania organów państwa w turystyce,
zwłaszcza po dokonanych zmianach i przekształceniach
strukturalno-organizacyjnych jest promocja Polski jako kraju atrakcyjnego
turystycznie, zarówno w kraju jak i za granicą. Odpowiedzialna jest za to
powołana do życia na mocy ustawy z dnia 25 czerwca 1999 roku Polska
Organizacja Turystyczna. Obecnie ważnym staje się zacieśnienie współpracy
pomiędzy wszystkimi instytucjami zajmującymi się poszczególnymi rodzajami
promocji: gospodarczej, politycznej i turystycznej, tak aby przyniosła ona
wymierne efekty. Dzięki powstaniu Polskiej Organizacji Turystycznej
dostosowano polski system zarządzania turystyką do modelu krajów Unii
Europejskiej, w których za promocję turystyczną odpowiadają tak zwane
narodowe organizacje turystyczne. Obecnie za kształtowanie strategii rządu
w sferze turystyki odpowiedzialne jest Ministerstwo Gospodarki, a za
promocję turystyczną w kraju i za granicą - Polska Organizacja
Turystyczna. W ten sposób do procesu podejmowania najważniejszych dla
promocji polskiej turystyki decyzji zostali włączeni bezpośrednio
przedstawiciele samorządu terytorialnego i polskiej branży turystycznej. W
działalności Polskiej Organizacji Turystycznej zaszły w ostatnim czasie
istotne zmiany. W lutym br. na prezesa POT został powołany obecny tu pan
Andrzej Kozłowski. Mimo znacznych uszczupleń w budżecie Organizacji na rok
2002, zmniejszonym o prawie 40% w stosunku do budżetu w roku 2001,
wprowadził on szereg zmian oszczędnościowych, aby móc zrealizować zadania
ustawowe. W tym miejscu pragnę poinformować, że w ramach tych oszczędności
dokonano między innymi zmiany, oczywiście na tańsze, licznych siedzib
punktów zagranicznych, czyli przedstawicielstw POT na rynkach obcych. Nowe
siedziby oczywiście spełniają podstawowe kryteria, natomiast ich
utrzymanie jest znacznie tańsze. Jako przykład działań oszczędnościowych
mogę podać chociażby obniżenie pensji kierownictwa Polskiej Organizacji
Turystycznej. Kolejnym takim działaniem było obniżenie licznych pozycji w
kosztach stałych funkcjonowania POT. Do zmieniających się priorytetów w
dziedzinie promocji turystycznej Polski w kraju i za granicą została
również dostosowana struktura biura prezesa POT. Między innymi temu celowi
służyła zmiana rozporządzenia ministra gospodarki z dnia 9 lipca br. w
sprawie nadania statutu POT, zapewne bardziej szczegółowo powie o tym
prezes Andrzej Kozłowski. W celu wzmocnienia działań promocyjnych na
rynkach Dalekiego Wschodu oraz Ameryki Południowej podpisany został przez
odpowiedzialnych za turystykę ministrów krajów Grupy Wyszehradzkiej, czyli
Polski, Czech, Węgier i Słowacji, protokół określający kierunki przyszłych
działań w obszarze współpracy turystycznej.
Na bazie tego protokołu narodowe organizacje turystyczne będą
uzgadniały szczegóły dotyczące kreowania wspólnego ponadnarodowego
produktu i promowania go na tych dalekich rynkach. Po dokonaniu analizy
doszliśmy do wniosku, iż trudno jest pozyskiwać na rzecz naszego kraju
turystę z bardzo odległych krajów. Przylatując do Europy Środkowej,
turysta z Japonii czy z innego odległego państwa chce zwiedzić zarówno
Budapeszt, Pragę jak i nasz Kraków. Stąd to porozumienie, które ma
zapewnić wzrost zainteresowania, a nawet wręcz skumulowanie środków
finansowych przeznaczonych na wykreowanie i następnie promocję przez te
cztery państwa właśnie wspólnego produktu turystycznego. Ważnym elementem
promocji są także oficjalne misje związane z turystyką. Od wczoraj do
końca bieżącego miesiąca na terenie naszego kraju przebywa z wizytą
delegacja izraelska pod przewodnictwem dyrektora generalnego w resorcie
turystyki pana Arona Domba, który tak naprawdę pełni obowiązki ministra
turystyki Izraela. W trakcie rozmów plenarnych została częściowo omówiona
współpraca turystyczna pomiędzy naszymi krajami, a w szczególności
zagadnienia związane chociażby z obniżeniem cen transportu lotniczego.
Również w najbliższych dniach w naszym kraju złoży wizytę delegacja
Federacji Rosyjskiej z wiceministrem odpowiedzialnym za sprawy turystyki
na czele. W trakcie tych oficjalnych rozmów będziemy chcieli rozmawiać o
możliwościach zainteresowania naszą ofertą turystyczną obywateli Federacji
Rosyjskiej. Promocja Polski na świecie jako kraju atrakcyjnego
turystycznie, a także potrzeba zwiększenia roli turystyki w działalności
gospodarczej kraju wymaga ciągłej intensyfikacji. W coraz szerszym
zakresie w zadania związane z promocją turystyki zostają włączane wydziały
ekonomiczno-handlowe polskich ambasad. Będą one w tym zakresie
współpracować z POT, w szczególności na tych rynkach, gdzie Organizacja
nie posiada swoich ośrodków. Naszym zdaniem taka forma współpracy powinna
z jednej strony wpłynąć pozytywnie na lepszą koordynację działań
promocyjnych na poszczególnych rynkach, a z drugiej - uzyskać lepszy
dostęp do rynków, na których POT nie posiada w tej chwili swoich placówek.
Pozytywnie należy ocenić ostatnią inicjatywę podjętą przez Polską
Organizację Turystyczną, którą będziemy kontynuowali w roku 2003 i mam
nadzieję, że również w kolejnych latach, a która znalazła się w planie
działania na 2003 rok. Mianowicie, nie ukrywam, że z inicjatywy właśnie
pana prezesa, ale wspólnie z Komendą Główną Policji i Ministerstwem
Gospodarki w dniu 1 lipca uruchomiony został telefon bezpieczeństwa dla
zagranicznych turystów przebywających w Polsce. Działanie to ma na celu
przede wszystkim poprawę wizerunku Polski w kraju i za granicą poprzez
polepszenie bezpieczeństwa turystów zagranicznych przebywających i
wypoczywających w naszym kraju. Aby maksymalizować efekty wydatkowania
środków przeznaczonych na promocję Polski jako kraju atrakcyjnego
turystycznie, zgodnie z ustawą powstaje w tej chwili w kraju sieć
regionalnych i lokalnych organizacji turystycznych. Łącząc różne podmioty,
doświadczenia i interesy zapewnią one bardziej skuteczną i skoordynowaną
promocję, a także lepsze wykorzystanie rozproszonych dotychczas środków
promocyjnych. Regionalne organizacje turystyczne są organizacjami
współpracy jednostek samorządu terytorialnego oraz przedstawicieli i
przedsiębiorców lokalnej branży turystycznej.
Tworzy się je w celu zapewnienia profesjonalnej promocji turystycznej
regionu, a także rozwoju i promocji lokalnych atrakcji oraz produktów
turystycznych. Na początku bieżącego roku zarejestrowane były 3 regionalne
i 8 lokalnych organizacji turystycznych, obecnie działa w Polsce już 6
regionalnych i 13 lokalnych organizacji, a kolejne są w trakcie
rejestracji. Mówię o tym, ponieważ chodzi o jedno ze statutowych zadań
Polskiej Organizacji Turystycznej - właśnie inicjowanie, zachęcanie do
pewnej aktywności społecznej zarówno przedstawicieli branży turystycznej
jako przedsiębiorców, jak i samorządu terytorialnego. Za chwilę prezes
Andrzej Kozłowski szczegółowo zaprezentuje plan działania POT na rok 2003.
Chciałabym jednak poruszyć jeszcze jedną sprawę, kontynuując myśl posła
Adama Szejnfelda, który był uprzejmy dostrzec to, że po raz pierwszy
zdarzyło się, iż plan działania POT na kolejny rok budżetowy jest
przedstawiany z takim wyprzedzeniem. Otóż w ten sposób Komisja będzie
miała możliwość nie tylko zapoznania się najważniejszymi kierunkami
przedsięwzięć promocyjnych na rok przyszły, ale także - liczymy na to -
wsparcia działań Ministerstwa Gospodarki i Polskiej Organizacji
Turystycznej. Poseł Adam Szejnfeld zapewnił nas, że będzie występował o
zwiększenie środków na ten cel w budżecie państwa na roku 2003. Mam
nadzieję, że nasza prośba w tej kwestii spotka się ze zrozumieniem
Komisji. Pragnę poinformować, że minister gospodarki wystąpił już w tej
sprawie do premiera Grzegorza Kołodki.
Prezes Polskiej Organizacji Turystycznej Andrzej Kozłowski : Na
wstępie chciałem serdecznie podziękować za to, że temat turystyki stał się
przedmiotem obrad tej ważnej Komisji. Kiedyś wydawało się, że Komisja
Gospodarki nie znajdzie czasu na zajmowanie się problemami turystyki,
bowiem wiemy, jak szerokie jest to spektrum działania. Zainteresowanie
Komisji stanowi wsparcie dla działań, które podejmujemy w zakresie rozwoju
turystyki w Polsce. Zanim przejdę do konkretów i omówię sprawy związane z
programem promocji turystyki na 2003 rok, chciałem przekazać kilka
informacji istotnych z punktu widzenia pewnej wiedzy o tym, co zrobić, aby
nastąpił rozwój turystyki. Na początku z przykrością muszę stwierdzić, że
rok 2002 jest kolejnym, w którym nastąpił spadek zagranicznej turystyki
przyjazdowej do Polski. Już na podstawie danych z kilku pierwszych
miesięcy dostrzegamy, że ma on miejsce w dalszym ciągu. W ubiegłym roku w
porównaniu z 2000 r. wyniósł 27%, a w tym roku w stosunku do 2001 r.
najprawdopodobniej jego wielkość będzie podobna. Jest to tendencja bardzo
niedobra, niebezpieczna, bowiem tylko od 1997 roku, czyli w ostatnich 5
latach wpływy z turystyki spadły z ponad 8 mld do 4,9 mld zł. To pokazuje,
jaka jest utrata pieniądza ważnego, istotnego dla budżetu państwa.
Niestety, następuje również spadek aktywności turystycznej w kraju.
Oczywiście wynika on z ogólnej sytuacji ekonomicznej, zasobności
społeczeństwa, ale tendencja ta wskazuje na niebezpieczeństwo, nie ma
bowiem oczekiwanego rozruchu machiny turystycznej. W pewnym sensie możemy
się cieszyć, że następuje spadek wyjazdów Polaków za granicę, choć mówię
to oczywiście z naszego punktu widzenia, a nie całej branży turystycznej,
bowiem jak wiemy, bardzo wiele biur podróży pracuje właśnie w turystyce
wyjazdowej i daje to miejsca pracy. W związku z powyższym w ostatnim
czasie przeprowadziliśmy bardzo precyzyjną analizę naszych słabych i
mocnych stron związanych z turystyką, ocenę, co jest złe, a co dobre, co
powinniśmy poprawić, bowiem spadek aktywności turystycznej nie jest
związany tylko ze słabą aktywnością promocyjną, ale także ze sprawami,
które są "ponad nami". Myślę, że powinienem tu przekazać państwu, co w
ocenie zagranicznych turystów jest podnoszone jako negatywy. Przede
wszystkim - słaby rozwój infrastruktury drogowej. Drugi element to sprawy
związane z bezpieczeństwem. Trzeci, chyba najmniej podkreślany, ale jednak
obecny w ocenach element, to sprawa jakości usług. Chociaż muszę
powiedzieć, że w ostatnich latach nastąpiła tu naprawdę bardzo poważna
poprawa, co często jest nam przekazywane w różnego rodzaju informacjach
napływających zza granicy. Oczywiście spadek turystyki przyjazdowej wiąże
się również z ogólną sytuacją międzynarodową. Tragedia z 11 września
ubiegłego roku nadal wywiera wpływ na rozwój turystyki przyjazdowej,
szczególnie z dalekich rynków, skąd do Polski dociera się samolotami. Co w
związku z tym robi Polska Organizacja Turystyczna? Przeprowadziliśmy
analizę wszystkich rynków, na których jesteśmy, gdzie pracujemy.
Zrobiliśmy analizy marketingowe, aby w sposób precyzyjny odnieść się do
planowania i podejmowania działań związanych z promocją.
Po raz pierwszy od kilku lat z dużym wyprzedzeniem przedstawiliśmy
Komisji plan działania POT i zrobiliśmy to świadomie. Ten dokument został
opracowany nie tylko przez Polską Organizację Turystyczną, opiniował go
samorząd gospodarczy, czyli Polska Izba Turystyki, Zrzeszenie Polskich
Hoteli i inne organizacje turystyczne, ale również samorząd terytorialny,
urzędy marszałkowskie. Zależało nam na tym szczególnie, bowiem jak państwo
wiecie, turystyka działa w systemie "na
rok przed" i w związku z tym chcieliśmy dać branży turystycznej i
samorządowi sygnał, aby byli poinformowani wcześniej, jakie działania
promocyjne zostaną podjęte i jaki produkt turystyczny powinni przygotować.
Dzisiaj chodzi nie tylko o zmianę wizerunku Polski, ale również o
przygotowanie odpowiednich produktów turystycznych. Chcielibyśmy, aby
regionalne organizacje turystyczne i samorządy terytorialne dostosowały
swoje programy do programu Polskiej Organizacji Turystycznej, tak aby był
to spójny i jednolity program, oczywiście uzupełniony w przypadku regionów
o inicjatywy, pomysły wynikające ze specyfiki regionalnej. Opracowaliśmy
plan promocji między innymi w oparciu o rządową Strategię Rozwoju
Turystyki w latach 2001-2006 i Program Działania Polskiej Organizacji
Turystycznej do 2004 roku. Biorąc pod uwagę ten drugi dokument,
dokonaliśmy w planie bardzo poważnych korekt, uznając, że niezbędne jest
dostosowanie go do zmian zachodzących bardzo szybko na rynku turystyki
światowej. Po raz pierwszy w planie promocji turystycznej znajdzie się
temat wiodący - sprawy związane z kulturą. Chcemy, aby w 2003 roku kultura
stała się motywem promocyjnym, szczególnie na rynkach zagranicznych. Udało
nam się skoordynować to z programami ministra kultury oraz ministra spraw
zagranicznych, co jest szczególnie istotne, bowiem rok 2003 jest rokiem
przedakcesyjnym. We wszystkich krajach Unii odbędą się referenda, no i
oczywiście będzie polski rok w Szwecji. W związku z tym chcemy skomasować
działania związane z finansowaniem aktywności na rynkach zagranicznych.
Przejdę do omówienia pewnych konkretnych działań. Pani minister
wspominała, że rozpoczęliśmy poszukiwania, co możemy zrobić, aby zahamować
spadek turystyki przyjazdowej do Polski. Uznaliśmy, że w promocji ważne są
dwa elementy. Pierwszy to poważne wejście na rynki wschodnie, mówię tu
szczególnie o Wspólnocie Niepodległych Państw. Dzisiaj, jeśli chodzi o
liczbę przyjazdów do Polski, kraje z tej grupy są na 2, 3, 4 i 5 miejscu.
Między innymi chodzi o Rosję, Ukrainę, Białoruś. Muszę powiedzieć, że
praktycznie przez ostatnie 12 lat nie podejmowaliśmy na tym rynku żadnych
działań promocyjnych. Skoro mamy tak dużą turystykę przyjazdową, a są
sygnały, że ten turysta się pojawia, w bieżącym roku rozpoczęliśmy bardzo
poważne uderzenie promocyjne na rynkach wschodnich. Udało nam się to
dzięki wsparciu ze strony Ministerstwa Gospodarki, w wydziałach
ekonomiczno-handlowych ambasad znaleźli się pracownicy odpowiedzialni
tylko i wyłącznie za turystykę. Dwie takie osoby są już w Moskwie, a jedna
w Kijowie. Pierwsze efekty zaczynają przynosić różnego rodzaju działania
promocyjne, szczególnie warsztaty, które prowadzimy w różnych miastach na
terenie Ukrainy i Rosji. W katalogach touroperatorów zagranicznych
zaczynają się pojawiać polskie produkty, co stanowi sygnał, że jest szansa
przeciwdziałania spadkowi turystyki przyjazdowej, szczególnie z krajów UE.
Drugi element to wejście na rynki dalekie, o czym również mówiła pani
minister. Niestety, w ostatnich latach wiele utraciliśmy z tych rynków,
szczególnie jeśli chodzi o rynek japoński i inne dalekowschodnie.
Bardzo poważny spadek dotyczy rynków Ameryki Północnej i Południowej. W
tym obszarze podejmujemy działania w ramach Grupy Wyszehradzkiej, a także
samodzielnie. W przeddzień targów w Jokohamie przygotowujemy dużą
prezentację polską z udziałem dwudziestu kilku polskich biur podróży,
touroperatorów, którzy spotykają się z grupą 120 operatorów japońskich.
Jest szansa zawalczenia o te rynki. Trzecim segmentem, który będziemy
mocno wspierać są działania na rynku krajowym, chodzi o uaktywnienie
społeczeństwa polskiego. Nie mamy zamiaru konkurować w sezonie urlopowym z
krajami Morza Śródziemnego, bowiem one i tak zawsze z nami wygrają,
natomiast chcemy walczyć o te 50 tygodni w roku i uaktywnić szczególnie
turystykę weekendową. We wrześniu rozpoczynamy kampanię reklamową i
promocyjną, będziemy prowadzić ją w dwóch etapach: jesiennym, czyli
obecnie i w przyszłym roku - od marca do czerwca. Kampania jest oparta w
pełni o finansowanie zewnętrzne, POT nie ma na to pieniędzy. Pozyskaliśmy
już część środków, łącznie jest to kwota ponad 3 mln zł. Praktycznie
jesteśmy na ukończeniu przygotowań i we wrześniu kampania ruszy.
Pozwoliliśmy sobie przekazać państwu materiał na temat systemu informacji
turystycznej. Praktycznie nie ma w Polsce prawdziwej informacji
turystycznej, mamy punkty rachityczne, nienowoczesne, w ogóle
niedostosowane do wymogów współczesnej turystyki. System informacji
turystycznej został opracowany w całości wspólnie z regionalnymi
organizacjami turystycznymi i urzędami marszałkowskimi, rozpoczynamy jego
wdrażanie od września. Chodzi o ujednolicenie i standaryzację oznakowania
turystycznego w kraju. System jest związany z wykorzystaniem internetu,
standaryzacją punktów informacji turystycznej i wymianą informacji
pomiędzy nimi, a także wprowadzeniem znaków drogowych. Po roku wreszcie
ukazało się stosowne rozporządzenie ministra infrastruktury i od września
przy drogach pojawią się brązowe znaki turystyczne opisane w przekazanym
Komisji materiale. Oprócz tego POT wspólnie z regionami rozpoczyna cały
system szkolenia pracowników informacji turystycznej. W październiku br.
uruchomimy też specjalizację "informacja turystyczna" w 5 wyższych
szkołach turystyki i hotelarstwa. Nie ukrywamy, że dosyć duże wsparcie
otrzymujemy ze strony naszych odpowiedników - narodowych organizacji
turystycznych w krajach UE. Dziś wróciłem ze Szwecji, gdzie rano
zamykaliśmy program roku polskiego w Szwecji. Jednym z głównych punktów
programu jest turystyka, udało mi się
uzyskać zapewnienie Nordyckiej Organizacji Turystyki, że wesprze nas
właśnie w związku ze sprawami związanymi z rozwojem informacji
turystycznej. Niestety, muszę państwa poinformować, że rok 2002 jest
słabym rokiem wydawniczym. W poprzednich latach wydawaliśmy różnego
rodzaju foldery, materiały promocyjne w nakładzie około 2 mln egzemplarzy.
W tym roku strona graficzna prezentacji przyniosła nam cztery europejskie
nagrody dziennikarskie. Niestety, przy obecnej szczupłości finansów
musieliśmy zejść do minimum finansowanego w całości z budżetu POT.
Postawiliśmy natomiast, i będziemy to kontynuować w 2003 r., na
rozwinięcie działań związanych ze współpracą z regionami, w oparciu o siłę
i wsparcie w branży turystycznej, zresztą "pierwsze jaskółki" pojawiły się
już w tym roku.
Chcę powiedzieć, że niestety w tym roku zastałem anachroniczną
strukturę i sposób funkcjonowania samej Polskiej Organizacji Turystycznej.
Nie chcę mówić źle o poprzednikach, bo nie wypada, ale zostaliśmy zmuszeni
do zmiany tej struktury, zlikwidowania nieefektywnych etatów i utworzenia
miejsc pracy związanych z działaniami marketingowymi, promocyjnymi. Zmian
dokonaliśmy również w ośrodkach informacji turystycznej. Pragnę
poinformować, że zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki w ramach
nowej struktury POT powołaliśmy Biuro Kongresów, czego dotąd w Polsce nie
było. Rolą biura jest ściąganie do Polski kongresów i dużych imprez w
oparciu o uczestnictwo w międzynarodowych organizacjach. Chodzi o imprezy
najbardziej dochodowe, tak zwane motywacyjne i oczywiście obsługę biznesu,
który, jak myślę, w 2003 r. będzie szczególnie aktywny w Polsce w związku
z rokiem przedakcesyjnym. Biuro rozpoczęło działanie od 1 kwietnia br.,
będziemy rozwijać jego działalność w 2003 roku, bo w sensie ekonomicznym
jest ona najbardziej efektywna. Sprawą istotną w strukturze zarządzania
jest oczywiście działanie regionalnych i lokalnych organizacji
turystycznych. Z przykrością muszę powiedzieć, że w lutym br.
funkcjonowały tylko 3 regionalne i 11 lokalnych organizacji turystycznych.
Postanowiliśmy, że do końca tego roku powołamy organizacje regionalne we
wszystkich regionach. Zostały nam jeszcze dwa województwa, lubelskie i
lubuskie, ale wierzę, że do końca tego roku będą już w nich organizacje.
Obecnie, w oparciu o jeden lub kilka powiatów, w zależności od specyfiki
regionu, w kilkudziesięciu społecznościach lokalnych powołujemy lokalne
organizacje turystyczne. Udaje się nam połączyć nawet po dwa, trzy
powiaty, wymaga to dużej inspiracji, bowiem nie mamy ustawowej delegacji
do tworzenia tych organizacji. Te organizacje mogą być przez nas tylko
inspirowane, a ponieważ my wiemy, że w Polsce hasło "inspirowanie"
właściwie zwalnia z pracy, uznaliśmy, że sami musimy jeździć po Polsce i
zabiegać o to, aby pojawiła się struktura zarządzania polską turystyką. To
tyle, jeśli chodzi o sprawy dotyczące struktury. Rozwój jest, a ja wierzę,
że w przyszłym roku uda nam się - będziemy o to usilnie zabiegać i prosić
o pomoc Komisję Gospodarki - powołać w Moskwie, Kijowie i w Pradze polskie
ośrodki informacji turystycznej. W tym roku budżet na turystykę wynosi
24.300.000 zł i w porównaniu z budżetem w 2001 r. jest o ponad 40%
mniejszy. Wprowadziliśmy maksymalne oszczędności po to, aby uchronić
polskie ośrodki informacji turystycznej. Rozpoczynając pracę w POT
zastałem na biurku dokumentację likwidacji czterech naszych ośrodków.
Udało nam się je utrzymać kosztem dużych wyrzeczeń, ograniczyliśmy koszty
stałe, przede wszystkim tam poszukując rezerw. Udało się to zrobić,
natomiast musimy być bardziej ofensywni, bo dzisiaj te ponad 24 mln zł
przy zmianie kursu euro de facto oznacza dla nas 21 mln zł na promocję
polskiej turystyki. Powiem państwu, ile przeznacza się na promocję
turystyki u naszych sąsiadów: na Węgrzech - 86 mln, w Czechach - 30 mln, a
w Polsce - niespełna 6 mln dolarów. Dzisiaj bez marketingu nie da się
rozwijać turystyki. W wielu krajach uczymy, co to jest Polska, nie tylko
promujemy turystykę do Polski, ale w wielu przypadkach musimy budować
wizerunek informacji o Polsce. To się udaje. W Strategii rozwoju turystyki
na promocję turystyki w 2003 roku została zapisana kwota 60 mln zł.
Nie wierzę, że otrzymamy tak duże środki, ale aby normalnie rozwijać
promocję polskiej turystyki musimy powrócić do poziomu finansowania
przynajmniej z 2001 roku. Plan promocji został opracowany w dwóch
wariantach: zgodnie ze współczynnikiem przyjętym w pracach nad budżetem i
w formule maksymalnej. Polska Organizacja Turystyczna różnymi sposobami
sama wypracowuje fundusze w wielkości około 40-50 mln zł. Te środki nie
wpływają wprost na konto POT, pozyskujemy branżę turystyczną do
współfinansowania, szczególnie działań związanych z podróżami studyjnymi
touroperatorów i dziennikarzy do Polski. Uzyskujemy wsparcie naszych
działań na rynkach zagranicznych, szczególnie w oparciu o prasę i media.
Są to bardzo poważne kwoty. Oczywiście poszukujemy takich działań, które
są jak najmniej inwestycyjne, zależy nam na tym, aby ich paleta była jak
najszersza. Nie chciałbym zanudzać państwa szczegółami przedłożonego
dokumentu, pokazywaniem priorytetów na poszczególnych rynkach. Działania,
które podejmujemy, są bardzo skonkretyzowane. Opracowaliśmy plan
marketingowy dla wszystkich rynków, którymi jesteśmy zainteresowani, z
których potencjalnie może nastąpić wzrost przyjazdowej turystyki do
Polski. Chcę państwu powiedzieć, że aktualnie kończymy opracowywanie planu
marketingowego wejścia na rynki z kulturą. Po raz pierwszy udało nam się
pozyskać do tego Ministerstwo Kultury, mamy kalendarz imprez kulturalnych
na 2003 rok, co dotychczas było niemożliwe. Z reguły otrzymywaliśmy taki
kalendarz w lutym, marcu tego roku, w którym należało je promować. Mamy
już nawet repertuary dużych teatrów, Opery Narodowej i oper w kraju, a
więc jest to materiał, z którym wchodzimy na pierwsze targi zagraniczne i
polskie - na TT Warsaw, TOUR SALON 2002. To tyle informacji wprowadzającej
do dzisiejszej rozmowy o promocji polskiej turystyki. Chciałbym jeszcze
raz zwrócić się do Komisji z uprzejmą prośbą, abyśmy potraktowali sprawę
promocji nieco szerzej. Otóż promocja Polski to również rozwój
infrastruktury turystycznej. Przygotowaliśmy ten pakiet w oparciu o
działania Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki i przedstawiliśmy go
kierownictwu Ministerstwa Gospodarki. Wierzymy, że jest to również pewna
siła napędowa rozwoju turystyki. Chcielibyśmy doprowadzić do rozwoju
produktu turystycznego, a nie muszę państwu mówić, że to jest również
poszukiwanie nowych miejsc pracy. Jeśli spojrzeć na mapę turystyczną
Polski, najpiękniejsze regiony znakomicie nakładają się na mapę
bezrobocia. Dla wielu województw, szczególnie przygranicznych jest to
jedyną szansą. Do wspierania tych działań pozyskaliśmy Forum Euroregionów.
Prowadzimy je również w oparciu o pieniądze pozyskiwane z Unii
Europejskiej. Chciałbym, żebyśmy spojrzeli na turystykę jako ważną
dziedzinę gospodarki. Na zakończenie podam państwu następującą informację.
Dzisiaj bardzo często traktuje się turystykę jako element wyjazdu na
wypoczynek, na wczasy. Przed kilkoma tygodniami odbyła się na łamach
Rzeczpospolitej dyskusja o gospodarce Polski: w jakie branże powinniśmy
inwestować, co wspierać. Wypowiadały się tam najmądrzejsze ekonomiczne
głowy w naszym kraju i żadnej z nich nie przeszło przez usta słowo "turystyka".
Jest to bardzo niepokojące; wierzę, że przy wsparciu posłanek i posłów
turystyka znajdzie istotne miejsce jako
koło zamachowe rozwoju gospodarki.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Biorąc pod uwagę to wszystko, co
powiedział pan prezes puentując swoje wystąpienie, należałoby się cieszyć,
że członkom Komisji Gospodarki słowo "turystyka" często przechodzi przez gardło. Ale
pociecha to kiepska, skoro wszystkim innym turystyka nie wydaje się dobrą gałęzią biznesu.
Nie mówiąc już o tym, że równocześnie, oprócz elementu czysto
gospodarczego, biznesowego, turystyka ma
dla Polski bardzo duże znaczenie także w zakresie właśnie promocji, jako
kraju leżącego w Europie, z piękną, długą i wspaniałą historią. Kraju,
który przecież ma wiele do zaoferowania nie tylko w zakresie turystyki,
ale także w innych dziedzinach gospodarki, kultury, sztuki. W związku z
tym wydaje mi się, że turystyka ma bardzo
szeroki wymiar, wykracza ponad aspekt czysto gospodarczy. Prezydium
Komisji, a także mam nadzieję wszyscy jej członkowie tym bardziej
chcieliby widzieć turystykę jako bardziej liczący się dział polskiej
gospodarki. Otwieram dyskusję na temat informacji złożonej przez panią
minister i pana prezesa, szczególnie na temat planu działania Polskiej
Organizacji Turystycznej w 2003 roku. Jeżeli ktoś ma pytania, uwagi,
propozycje zmian czy korekt planu, jest na to czas. Taką zachętę kieruję
nie tylko do członków Komisji, ale także do osób zaproszonych na
dzisiejsze posiedzenie. Dla członków Komisji bardzo istotną byłbay wiedza,
jak plan jest odbierany przez tych, których będzie dotyczył, bo na
podstawie tych informacji, opinii, można obiektywnie wyrobić sobie własne
zdanie. Tak więc jest ważne nie tylko, jak odbieramy ten plan my, Komisja,
czy osoby związane z POT lub ministerstwem, rządem, ale przede wszystkim
ci, którzy na podstawie planu mają realizować swoje działania w ramach
turystyki, biznesu turystycznego. Moim zdaniem pomysł na to, by kultura
polska była motywem przewodnim w 2003 roku jest niezwykle interesujący i
ważny, właśnie w aspekcie integracji z UE. Kultura jest właśnie tym, co
wiąże państwa, a więc także kultura polska wiąże nas z kulturą państw,
które tworzą dzisiejszą UE, do której aplikujemy, mam nadzieję, że za
kilkanaście miesięcy skutecznie. Otwieram dyskusję.
Poseł Jan Zaworski /SLD/ : Na wstępie chcę pogratulować panu
prezesowi dotychczasowych osiągnięć, jak również wizji i planów, w moim
przekonaniu bardzo konkretnych i wymiernych, na dziś i na jutro. Myślę, że
biznes związany z turystyką poczuł już ten trend, wie, gdzie trzeba
inwestować, gdzie zdobywać klientów i to się daje odczuć we wszystkich,
ale szczególnie wschodnich województwach - od Olsztyna po Rzeszów. Mam na
myśli hotele, pensjonaty itp. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po
pierwsze, wydaje się, że dotychczas w ramach biur radców handlowych
problem turystyki, informacji turystycznej praktycznie nie istniał. Cieszy
mnie, że mamy już przedstawicieli w Moskwie, Kijowie i Pradze, choć w moim
przekonaniu to jeszcze za mało. Podam następujący przykład. Różne
organizacje przy wsparciu Ministerstwa Gospodarki organizują rocznie 10-12
wystaw narodowych. Na przykład w maju br. w Kaliningradzie zebrało się
ponad 250 wystawców, swoje stanowisko miał tam wydział
ekonomiczno-handlowy ambasady polskiej, ale na temat turystyki nie padło
tam ani jedno słowo. A wydaje się, że nie czekając na targi turystyczne za
granicą, na wschodzie czy zachodzie, POT powinien tanim kosztem brać
udział w takich imprezach, wykorzystywać każdą sytuację, aby promować
Polskę. Każda firma musi się prezentować, teraz w Kownie zamierzamy
zorganizować wystawę na 250-300 wystawców, wezmą w niej udział prezydenci
dwóch państw, odbędzie się forum gospodarcze. Pan prezes zostanie tam
zaproszony, bo poza integracją i komunikacją jednym z tematów z wiodących
jest turystyka i wymiana transgraniczna.
Nie ma lepszego rozwiązania niż poszukiwanie środków z Unii Europejskiej
właśnie wspólnie z krajami wschodu: Litwą, Łotwą czy Estonią. Chciałem
wyrazić słowa uznania i poparcia, to się już czuje, a mówili o tym dzisiaj
pani minister i pan prezes. Chodzi mianowicie o agroturystykę. W turystyce
przyjazdowej nastąpił spadek, ale w turystyce krajowej mamy wzrost.
Mieszkańcy większych miast, poza tradycyjnymi wyjazdami nad morze wybrali
również regiony, gdzie jest największe bezrobocie, bieda i nędza, czyli na
wschód Polski, i tam wykorzystują do maksimum to, co jest możliwe.
Chciałem wyrazić słowa uznania za inicjatywę POT pod nazwą "konkursy na
potrawy regionalne" i znak "Tutaj Polska", jeden ze znaków, który walczy
dzisiaj o przyjęcie jako logo Polski za granicą. Walczcie dalej, aby ten
znak, wasz znak stał się znakiem narodowym promocji Polski w świecie.
Natomiast konkursy na potrawy regionalne w poszczególnych częściach kraju
promują regiony i kuchnię polską, a także dają zatrudnienie dla tych
wszystkich, którzy prowadzą biznes turystyczny, czy agroturystyczny. Na
koniec pragnę stwierdzić, że naprawdę cieszę się bardzo, iż kolejne
organizacje, środowiska, gałęzie gospodarki zrozumiały, że na wschodzie
również są pieniądze. Trzeba umieć je tam zarobić lub zachęcić
nowobogackich, którzy chcą jechać do Zakopanego, aby przyjechali bliżej:
do Mikołajek, Białegostoku i tam zostawili swoje pieniądze. Tak trzymać.
Poseł Bronisław Dankowski /SLD/ : Bardzo dobrze, że po okresie
urlopowym podjęliśmy akurat tak "gorący" temat, szczególnie jeśli chodzi o
turystykę krajową, która chyba nam wszystkim leży na sercu. Może przekażę
moje spostrzeżenia jako turysty, który po kilku latach wybrał się na
wakacje w podróż po kraju. Przejechałem ok. 3 tys. km, trasa wiodła między
innymi przez Wilamowice, Zalew Czorsztyński, spływ Dunajcem, Krynicę
Górską, Świnoujście, Łagów w województwie lubuskim, no i powrót do domu -
do Wrześni. Muszę przyznać, że po tym wyjeździe jestem bardzo rozczarowany
zapleczem - parkingami, bazą noclegową i informacją turystyczną. Pan
prezes mówił tu o informacji i o zapleczu turystycznym. Nie dziwię się, że
co roku następuje spadek aktywności turystycznej, bo to, co widzi się
oczyma zwykłego turysty jest przerażające. Przyznam szczerze, piękny jest
nasz kraj, piękne okolice, widoki, nieraz z chęcią chciałem się zatrzymać,
zobaczyć coś, zrobić sobie zdjęcie. Ale okazywało się, że nie ma miejsca
parkingowego, a jak już było, to tak zaśmiecone, że przykro było
zatrzymywać się w tych śmieciach. Taki obraz Polski zostaje u turysty
zagranicznego. Później turysta ten przekazuje go swojej rodzinie,
otoczeniu i nie ma zainteresowania turystyką po Polsce. Poza tym turystyka w Polsce jest bardzo droga. Za
pieniądze, które wydałem w czasie tych niecałych dwóch tygodni i około 3
tys. kilometrów objazdu po kraju, wypocząłbym sobie na Wyspach
Kanaryjskich i podejrzewam, że jeszcze by mi zostało na upominki dla
najbliższych. Musimy przeprowadzić dyskusję z izbą turystyczną,
przedstawicielami rządu, żeby coś zmienić, zachęcić do rozwoju naszej
turystyki. Na koniec chcę podzielić się jeszcze jednym spostrzeżeniem.
Otóż brak jest zainteresowania turystyką lub jest ono zbyt małe ze strony
władz lokalnych. Na przykład są obiekty, ładny ryneczek, zabytek, gotuje
się tu dobre potrawy, ale to zbyt mało. Wspominał o tym poseł Jan
Zaworski, radio RMF FM zachęcało do odwiedzenia właśnie takich
miejscowości, bo gotują tu kapuśniak czy inne dobre zupy. W zbyt małym
stopniu wychodzimy do turystów, przepraszam, że tak powiem, do zwykłego
turysty, który z chęcią pojechałby w kraj, niedrogo, zatrzymał się gdzieś,
zwiedził, przenocował i wrócił do siebie. Tyle moich krytycznych uwag, ale
naprawdę zachęcam wszystkich, warto wybrać się w Polskę. Naprawdę, są
piękne okolice, warto zabrać ze sobą kamerę, żeby zostało to sfilmowane
choćby z okna samochodu. Jednak, tak jak powiedziałem: zaplecze i jeszcze
raz zaplecze! To musi się radykalnie poprawić, zmianie musi ulec także
system informacji. Szczególnie przerażający jest stan dróg i to, o czym
mówił pan prezes, czyli ich oznakowanie. Nieraz żeby dotrzeć do
ciekawszego obiektu czy widoku trzeba zatrzymywać się, błądzić, pytać.
Bardzo dobrze, że turystyka jest
przedmiotem posiedzenia Komisji. Pobieżnie przejrzałem przedłożony plan
działania POT na 2003 r., jest on ciekawy. Jeżeli wspomniana kwota 60 mln
zł rzeczywiście zostanie przeznaczona na promocję turystyki, to myślę, że
turystyka krajowa wróci może nie do czasów
świetności, ale lepszych czasów. Jeszcze raz powtarzam, jest co zwiedzać,
do czego zachęcać.
Naprawdę zachęcam tu wszystkich do wyjazdu w kraj.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Tak, w tej wypowiedzi zostało
podniesionych kilka ważnych spraw, więc pozwolę sobie wejść tu panu
posłowi w słowo i, rozwijając myśl pana prezesa, poprosić, aby mógł
podzielić się z nami opinią w następującej sprawie. Wiemy, że jest zbyt
mało dróg, mostów, parkingów. Wiemy też, że na inwestycje potrzeba
dziesiątków milionów złotych. Niektórzy twierdzą, że środki te pojawią się
w najbliższym czasie, a inni, że to mrzonka. Trudno zatem, aby pan prezes
wypowiadał się na ten temat, bo najwyżej potwierdzi nam to, co raczej
wiemy, że w Polsce jest mało dróg. Natomiast poseł Bronisław Dankowski
podzielił się z nami informacjami, o których wiemy, ale dla których nie
możemy znaleźć uzasadnienia. Na przykład, czy jest wiedza albo
przynajmniej oparte na szacunkach wyjaśnienie, jakie są przyczyny tak
wysokich cen hoteli, noclegów i innych usług, atrakcji, rozrywek
turystycznych w Polsce w porównaniu z tego typu usługami za granicą? Z
doświadczenia wiemy, że za granicą ceny tych usług są znacznie niższe, a
co najwyżej porównywalne, ale przy równoczesnym wyższym standardzie. Jaka
jest opinia pana prezesa czy pracowników POT w tej sprawie? Jakie są
przyczyny wysokich cen? Myślę, że wysokie ceny wywierają negatywny wpływ,
przede wszystkim na turystykę wewnętrzną, krajową. Ludzie po prostu nie
mają pieniędzy na to, aby nocować w kiepskich warunkach za 150 zł, nie
mówiąc już o wyższych kwotach, jeszcze do tego bez żadnej dodatkowej
atrakcji. To właściwie nie zdarza się za granicą. Tam, gdziekolwiek
podejmie się decyzję o noclegu, to oprócz noclegu dostaje się taki
wachlarz ofert, że właściwie często pobyt zostaje przedłużony. A u nas
najczęściej człowiek budzi się rano i jeszcze przed śniadaniem zastanawia,
czy już nie wyjechać, a po śniadaniu wyjeżdża na pewno.
Poseł Adam Sosnowski /SLD/ : Przepraszam z góry za to, że
również odniosę się do emocji związanych z tym, że jesteśmy po wakacjach i
powiem parę słów o tym, jakie są moje odczucia. Otóż tak się złożyło, że
niestety byłem na wczasach za granicą, w Grecji, korzystając z jednej ze
znanych polskich firm turystycznych. Zdarzyły się tam nieprzewidziane
wypadki związane ze złośliwością rzeczy nieożywionych, ale nie spowodowało
to wielkiego zagrożenia, że impreza zostanie przerwana na skutek bardzo
sprawnej, właściwej postawy kogoś, kto "dowodził" wyjazdem. Wszystko
zostało uratowane, naprawione, można powiedzieć, że z nawiązką. Chcę tu
zwrócić uwagę na bardzo istotną kwestię, a mianowicie na kwalifikacje
kadry, ludzi, którzy zajmują się turystyką. Nie tylko w tym sensie, że
powinni być dobrze poinformowani, potrafić dobrze informować i sprzedawać
turystykę, oni powinni również dobrze turystykę organizować. Dzisiaj,
zresztą jak we wszystkich branżach, mamy do czynienia z tym, że powstaje
bardzo wiele wszelkiego rodzaju małych, kilku czy nawet jednoosobowych
firm, biur. To dobrze, że tak jest, niech działają, jednakże dobrze
byłoby, gdyby taka organizacja jak Polska Organizacja Turystyczna zwracała
uwagę na formalne kwalifikacje, wymogi, licencje. Na to, aby ci, którzy
odpowiadają za grupę 40 czy 30 ludzi jadących gdzieś w Polskę, czy za
granicę, mieli bardzo wysokie kwalifikacje. Mogę powiedzieć, że firma,
która zaoferowała mi swoje usługi, wywiązała się doskonale ze swoich
obowiązków - jest to Gromada. Muszę powiedzieć, że ceny nie były
wygórowane. Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Mianowicie nie
zgodzę się z posłem Bronisławem Dankowskim, iż władze lokalne nie potrafią
wykorzystywać walorów swoich terenów. Być może tu również niezbyt dobrze
funkcjonuje informacja turystyczna, ale w wielu miejscowościach spotkałem
się z wszelkiego rodzaju inicjatywami samorządowymi, które naprawdę
zasługują na uznanie i należałoby wesprzeć ludzi tam, w terenie. Mam na
myśli takie imprezy, jak dymarki świętokrzyskie, kuźnice góreckie, czy
podobne, w których wykorzystuje się walory terenu, zabytki. Takich imprez
jest już wiele, nie wszyscy o nich wiemy, być może organizatorzy nie
potrafią ich sprzedać - trzeba im pomóc i o tym wiedzieć, bo jest wiele
bardzo ciekawych lokalnych inicjatyw samorządowych, które w momencie
utworzenia lokalnych organizacji turystycznych wejdą do całego systemu
informacyjnego. Pozwoliłoby to na dotarcie z wiedzą na ten temat do
większej liczby zainteresowanych.
Poseł Józef Głowa /PLD/ : Mówimy dziś o rozwoju turystyki, jako
o jednej z ważnych gałęzi gospodarki i źródle przychodu do budżetu
państwa. Padły tu słowa o tym, że mamy zbyt drogie usługi turystyczne.
Fakt, one są drogie, a to dlatego, że bardzo wysokie są podatki od
działalności gospodarczej, lokalowe. Działalność turystyczna prowadzona
jest 3-4 miesiące w roku, a podatek płaci się przez cały rok, co powoduje,
że usługi są w Polsce droższe, niż w innych krajach. W związku z tym mam
pytanie do pana prezesa. Czy w budżecie przewiduje pan środki na wsparcie
finansowe prowadzonej przez samorządy budowy infrastruktury? Chodzi mi o
rozwój terenów - budowę kąpielisk, torów wodnych, spiętrzeń wody małej
retencji i tym podobne.
Poseł Jan Antochowski /SLD/ : Osobiście wydaje mi się, że w
samorządach tkwi duża siła dla promowania turystyki, jej rozwijania. Dosyć
długo trwa tworzenie lokalnych regionalnych organizacji turystycznych, pan
prezes potwierdził, że centra informacji turystycznej są przestarzałe. Mam
w związku z tym pytanie, w jakim czasie POT zamierza utworzyć organizacje
regionalne i lokalne oraz powiatowe i gminne centra informacji
turystycznej? Jaka będzie relacja między POT a lokalnymi i regionalnymi
organizacjami turystycznymi? Myślę tu o przepływie informacji,
koordynowaniu, unifikowaniu działalności na terenie naszego kraju.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Rozwinę pytanie dotyczące punktów
informacyjnych. Wydaje mi się, że z tworzeniem sieci punktów informacji
turystycznej wiąże się następujący problem. Plany, które otrzymaliśmy w
przedstawionym materiale na pewno robią wrażenie, natomiast najważniejsze
jest to, aby w tych placówkach pracowali ludzie, którzy chcą tam pracować,
a nie ci, którzy szukają pracy, bo akurat są bezrobotni i ją znaleźli.
Oczywiście trochę żartuję, ale mam na myśli to, żeby ci ludzie byli
kompetentni i oddani swojej pracy. Czy POT przewiduje samodzielne
organizowanie systemu szkoleń bądź ich wspierania? Może zrobić to wspólnie
z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, bo tam, a nie w POT są
pieniądze. Czy przewiduje się jakieś wymogi kwalifikacyjne, na przykład
konieczność posiadania dyplomu szkoły średniej, czy wyższej? Choć z
drugiej strony, jak wiemy "papier" nie zawsze odzwierciedla stan wiedzy.
Chcę podzielić się z państwem doświadczeniami z Zakopanego, gdzie byłem
jakiś czas temu. Żeby zaplanować te kilka skromnych dni pobytu tam, ułożyć
sobie plan, postanowiłem udać się do informacji turystycznej. Po drodze
dowiedziałem się, że nie wiadomo, czy ten punkt jeszcze jest, bo podobno
władze Zakopanego chcą informację zlikwidować jako niepotrzebną. Kiedy już
trafiłem do tego punktu, bo jednak tam był, doszedłem do wniosku, że
władze Zakopanego chyba miały rację, nie podzielając oczywiście podstaw
tej racji. W tym punkcie nie dowiedziałem się nic, dużo więcej informacji
uzyskałem od kierowcy autobusu i taksówkarza. W punkcie informacyjnym nie
wiedziano, gdzie i kiedy otwarty jest basen kąpielowy, co turysta powinien
zabrać ze sobą. Nie wiedziano, kiedy i jakie muzea są otwarte. Jest to
śmieszna historia i opowiedziałem ją jako dygresję, na marginesie, ale
biorąc po uwagę szerszy aspekt. Jeśli punkty będą powstawać, muszą być
prowadzone przez bardzo dobrze merytorycznie przygotowanych ludzi,
posiadających wiedzę, którą mogą przekazywać zainteresowanym turystom.
Poseł Zygmunt Szymański /SLD/ : Chciałbym pogratulować panu
prezesowi tego wszystkiego, co przedstawił, zrobił to pan świetnie.
Osiągnięcia POT są widoczne, natomiast chciałbym się skupić przede
wszystkim na propozycjach. Ale nim to zrobię, nie sposób nie podzielić się
swoimi refleksjami z ostatniego pobytu w Sopocie. Mamy pierwszą kolację,
zapraszam przyjaciół na molo, siadamy, zamawiamy. Pierwsza pozycja - nie
ma, czwarta - nie ma, siódma - nie ma, dziewiąta - nie ma. Może jest piwo
z sokiem malinowym? Nie ma. Co się dzieje? Poprosiłem kelnera o telefon do
szefowej. Nie ma szefowej. Poprosiłem o telefon do dyrektora. Zadzwoniłem
i zaprosiłem go na poczęstunek. Był zaskoczony, że ktoś dzwoni i
przeszkadza mu o tej godzinie. W pewnym momencie zobaczyłem, że ta rozmowa
nie klei się i powiedziałem, że jestem posłem, członkiem Komisji
Gospodarki, a turystyka jest w obszarze
naszego działania. Po piętnastu minutach pan dyrektor przyszedł.
Przeprosiłem go i zaproponowałem, że go tu dziś ugoszczę. Na kawę i
herbatę było za późno, więc zaproponowałem piwo z sokiem malinowym. Nie
ma. Wiedziałem, co będzie się działo, kolejnych pozycji nie było w
jadłospisie. Jeżeli kelner informuje mnie, że to jest już koniec sezonu
turystycznego, to tym sposobem na pewno nie dokonamy większych osiągnięć.
Warunki tego lata nad morzem naprawdę nam sprzyjały, była dobra pogoda.
Zapytałem pana dyrektora, kto odpowiada za porządek wzdłuż nabrzeża.
Odpowiedział, że on. Zapytałem, czy nie jest mu wstyd patrzeć na to
przepiękne nabrzeże tak zaśmiecone? Muszę powiedzieć jedno. Następnego
dnia poszedłem w to samo miejsce z tymi samymi przyjaciółmi i były
wszystkie pozycje z jadłospisu, a także sok malinowy, porzeczkowy. Każdego
dnia po nabrzeżu jeździł ciągnik i sprzątał. Wniosek z tego jest prosty.
Posłowie powinni jeździć na wczasy nad polskie morze. Wygląda do
śmiesznie, ale taka jest rzeczywistość. Podsumowując, śmiem twierdzić, że
gdybyśmy my wszyscy dali z siebie trochę więcej, to sądzę, że i turyści,
szczególnie zagraniczni inaczej by nas oceniali. Widoczna jest gorsza
sytuacja gospodarcza i mniejsza liczba turystów, ale są jeszcze tacy,
których stać na to, żeby zapłacić za lepszy hotel, jak również tacy,
którzy mogą zapłacić za gorszy. Wiadomo, że nie wszyscy jednakowo
zarabiają. Dołóżmy więcej starań, wymagajmy więcej od kierownictwa, od
dyrekcji, bo to oni mają największy wpływ na poprawę sytuacji, przede
wszystkim lokalowej i infrastruktury wokół lokali. Sądzę, że wtedy w
przyszłości inaczej będą nas odbierać i przede wszystkim oceniać nasi
przyjaciele, turyści z zachodu i wschodu.
Poseł Wiesław Okoński /SLD/ : Chciałbym przyłączyć się do
gratulacji dla pana prezesa, natomiast nie wiem, czy czasami nie jest to
walka z wiatrakami. Ja uważam, że promując turystykę polską bez rozwoju
dróg, praktycznie promuje się turystykę do nikąd. Mógłbym podzielić się
takimi samymi wrażeniami, jak mój przedmówca, natomiast myślę, że one są
tu zbyteczne. Chciałbym natomiast zadać kilka pytań i prosiłbym o krótkie
odpowiedzi. Jak pan uważa, czy obecna organizacja przejść granicznych nie
przeszkadza w rozwoju turystyki? Czy nie uważa pan, że obecny system
klasyfikacji i przyznawania gwiazdek hotelowych nie jest zbyt
skomplikowany i czy nie utrudnia działalności hoteli? Otrzymuję sygnały,
że niejednokrotnie na przyznanie gwiazdek przez zespół klasyfikacyjny
czeka się pół roku. Kolejne pytanie - kiedyś potęgą turystyczną w Polsce
był ORBIS. Co się teraz dzieje z tą firmą? Pytanie to zadałem w świetle
ostatnich publikacji związanych z niesolidnością niektórych firm
turystycznych, o których głośno było w radiu, telewizji i prasie.
Poseł Bogdan Błaszczyk /SLD/ : Znam strategię rozwoju POT, plan
działania POT w 2002 roku i muszę powiedzieć, że z satysfakcją
przeczytałem plan działania Organizacji w 2003 roku, bo jest to pewna nowa
jakość w wielu dziedzinach, co podkreślał pan prezes. Niemniej pan prezes
powiedział, że nie będzie źle mówił o swoich poprzednikach. Ja twierdzę,
że również w ramach naszej Komisji byłaby potrzebna dyskusja i
podsumowanie tego trzyletniego czasu funkcjonowania ustawy o Polskiej
Organizacji Turystycznej. Mało tego, należy prześledzić efekty osiągnięć i
pracy POT w tym czasie, przez pryzmat zadań i celów zapisanych w
rozporządzeniu Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie nadania
statutu POT. Po trzech latach my "odkrywamy Amerykę", że potrzebna nam
jest informacja turystyczna, podczas gdy w tym rozporządzeniu wśród zadań
szczególnych na pierwszym miejscu wymienia się zapewnienie funkcjonowania
i rozwijania polskiego systemu informacji turystycznej w kraju i na
świecie. Mógłbym wymienić jeszcze wiele tych zadań i myślę, że nie powinno
tu być miejsca na fałszywy wstyd, czy skromność. Komisja powinna dokonać
takiego osądu lub domagać się go. Poza tym pamiętajmy, że w założeniach do
planu działania POT na 2003 znalazło się stwierdzenie, że plan uwzględnia
założenia strategii rozwoju turystyki na lata 2001-2006. Z kolei głównym
punktem tej strategii jest przede wszystkim stwierdzenie, że budżet POT
będzie wzrastał o minimum 3% rocznie ponad stopę inflacji. Ciekawi mnie,
jakich zadań z tej strategii nie zrealizowaliśmy z winy takiej, a nie
innej konstrukcji budżetu. Dyskutowaliśmy już o tym, że budżet POT jest
corocznie zmniejszany o 25-45%. Oczywiście pan prezes pokazał nam, jakimi
działaniami, gdzie i w jaki sposób można zwiększać budżet na turystykę i
promocję ze środków pozabudżetowych. Są to wszystko pewne inicjatywy
wynikające z możliwości, które tkwią w sferze turystyki, i myślę, że warto
byłoby przeanalizować i przedstawić pod tym kątem nasze wysiłki,
dokonania, w tym również POT. Choćby po to, abyśmy głosując nad budżetem
na 2003 rok mieli świadomość, jakich zadań nie będziemy w stanie
zrealizować i dlaczego. Czasami będą to te, o które się tu dopominamy,
postulujemy, które tak bardzo psują nam krew w czasie wakacji, tak bardzo
się ich wstydzimy i czasami jesteśmy zażenowani takim, a nie innym
poziomem usług turystycznych. Myślę, że przydałoby się spojrzenie
wieloaspektowe, tym bardziej że wiemy, iż w resorcie trwa praca nad
przygotowaniem pewnego zadania operacyjnego w obszarze turystyki, bardzo
ważnego w narodowym planie gospodarczym. Tam turystyka rzeczywiście została poniesiona do
rangi pewnej dziedziny gospodarki. Na pewno będziemy analizować, a
następnie uchwalać wspomnianą strategię, wtedy dopiero zobaczymy, jaki
ogrom spraw wiąże się z tą branżą. Nie będę analizował konkretnych spraw,
myślę, że poseł Adam Szejnfeld pozwoli, abym wybiegł trochę na przód. Otóż
kolejne, wyjazdowe posiedzenie Komisji również będzie dotykać problemów
turystyki. Zostaną pogłębione niektóre z przedstawionych dziś spraw. Pan
prezes jeszcze o tym nie wie, ale dla niego też przewidzieliśmy temat o
możliwościach wykorzystania turystyki jako stymulatora rozwoju
gospodarczego regionu.
Myślę, że pan prezes przedstawi nam trochę szerzej strategię rozwoju
regionów turystycznych w Polsce. Przygotowujemy również cykl tematów, w
ramach których zostanie przeprowadzona pogłębiona analiza, aby
odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dotychczas nie powstały regionalne i
lokalne organizacje turystyczne, dlaczego ten proces się tak ślimaczy, od
czego zależy. W przedłożonym planie działania POT zabrakło mi na przykład
pewnych elementów, które nazwałbym bodźcami ekonomicznymi, stymulatorami
dla podmiotów gospodarczych z branży turystycznej, żeby chciały należeć do
lokalnych i regionalnych organizacji turystycznych i łączyć swoje wysiłki.
Przecież ideą opracowanej przy pomocy środków unijnych ustawy było
znalezienie pewnej formuły, jak to kiedyś podsumował pan prezes w jednym
haśle: "weźmy się wszyscy za ręce". Połączmy wszystkie wysiłki: branży
prywatnej, samorządów i państwa w realizacji dobrze określonych celów. Jak
na razie działania te są czasami bardzo niespójne i wielotorowe. Z
satysfakcją chcę odnotować, że po raz pierwszy widzę pewne elementy
koordynacji działań promocyjnych za granicą. Dotychczas mam szereg takich
przykładów. Pracownicy polskiego ośrodka informacji turystycznej za
granicą nie wiedzieli, co ma w planie działania Instytut Kultury i
odwrotnie, ambasada nie wiedziała, co robią obie wymienione instytucje.
Myślę, że czasami "ryba psuje się od głowy" - tu na szczeblu ministerstwa
nie było i nie ma wypracowanych mechanizmów systemowych, tak aby ktoś był
odpowiedzialny za koordynację planów. Wiem, że z własnej inicjatywy wziął
na siebie to zadanie pan prezes, z satysfakcją usłyszeliśmy, że zostały
poczynione ustalenia z Ministerstwem Kultury. Myślę jednak, że turystyka jest dziedziną interdyscyplinarną,
zadania z tej dziedziny znajdują się w każdym z ministerstw po trochu i są
bardzo rozczłonkowane. Jak powiedział kiedyś pan prezes, w Ministerstwie
Gospodarki zlokalizowana jest odpowiedzialność, natomiast zadania,
kompetencje resortu nie zawsze sięgają do tych spraw, które są w zakresie
turystyki. Jeszcze raz chciałbym państwa zachęcić do udziału w wyjazdowym
posiedzeniu Komisji, jestem z Kołobrzegu i usiłuję pomagać w jego
organizacji. Pokażemy bardzo duże inwestycje turystyczne z udziałem
kapitału zagranicznego i powiemy o przeszkodach formalnych, jakie jeszcze
są, aby takie inwestycje były lokowane w Polsce. Z moich obserwacji
wynika, że w tej branży jest olbrzymia luka inwestycyjna i dlatego
potrzeba wielorakich działań stymulacyjnych, także w sferze świadomości.
Na przykład - konia z rzędem temu, kto wie, co określamy pod pojęciem
"produkt turystyczny". U nas jeszcze nie do końca można zdefiniować to
pojęcie, każdy rozumie je inaczej. Myślę, że nie da się przecenić
podejmowanych inicjatyw, ale brakuje mi głębszej analizy dotyczącej
przeszkód formalnych, które stoją nam na drodze w dziedzinie kreowania
dobrej efektywności struktur zarządzania turystyką. To zostało wymienione
w strategii rozwoju turystyki jako słaba strona, a strategię opracowano
trzy lata temu. Jeśli pan prezes ma przeciw temu opory, ja to rozumiem,
ale brakuje mi pogłębionej analizy dotychczasowych dokonań, zaniechań czy
nawet błędów i formalnie zgłaszam postulat o przeprowadzenie takiej
analizy. Przecież w ten sposób również można się uczyć. W strategii
znalazło się bardzo ważne i ambitne zadanie, którego nie ma w programie, a
mianowicie wypracowanie kryteriów oceny efektywności promocji.
Jeżeli nie dopracujemy się takich kryteriów, to co roku będziemy się
spotykać, część z nas ponarzeka, część coś pochwali, ale tak naprawdę
będzie nam bardzo daleko do diagnozy stanu rzeczy.
Poseł Jan Knapik /SLD/ : Zwróciłem uwagę na to, co pan prezes
powiedział na temat promocji i reklamy. Chcę w związku z tym zwrócić uwagę
na dwa aspekty promocji turystyki. Chodzi tu o zjawisko bardziej
socjologiczne, aby zachęcić społeczeństwo do wypoczynku, turystyki. Tu
akurat mamy braki, nie wszyscy chcą korzystać z wypoczynku i uczestnictwa
w tym przedsięwzięciu. Promocja powinna przekonywać ludzi do uczestnictwa
w turystyce i wypoczynku bez względu na status majątkowy, który w tej
chwili tak się zróżnicował. Aby wypoczynek stał się powszechnym
zjawiskiem. Można to zrobić na różne sposoby. Na pewno nie tłumacząc, że
przy obecnym kursie walutowym można wyjeżdżać za granicę za mniejsze
pieniądze. Namawianie ludzi do wydawania pieniędzy za granicą jest tu
akurat antyreklamą i chociaż nikt nikomu nie broni wyjeżdżać, promowanie
polskiej turystyki powinno nam szczególnie leżeć na sercu. Organizacje
turystyczne powinny być ulokowane jak najbliżej samorządów, wespół z
samorządami można wiele dokonać na miejscu. Jeżeli byłaby potrzebna
inicjatywa ustawodawcza dotycząca rozwiązań "okołosamorządowych", aby
zbliżyć organizacje samorządowe i turystyczne, to jesteśmy w stanie ją
podjąć. Niejednokrotnie w terenie obserwuje się, że działają one obok
siebie. Nie ma wspólnych zadań, bo trzeba bardzo światłego samorządowca,
aby w turystyce widział swoją misję czynienia dobra dla społeczności,
której przewodzi.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Nie widzę więcej zgłoszeń, zatem
korzystając z okazji przed oddaniem głosu prezesowi Andrzejowi
Kozłowskiemu, dodam jeszcze kilka uwag i pytań. Po pierwsze, chciałbym
dowiedzieć się czegoś o planach stworzenia profesjonalnej witryny i
informacji internetowej. Jak wiemy, coraz więcej ludzi pozyskuje
informacje poprzez internet, jest to bardzo ważne, bowiem z tego źródła
informacji korzysta się na świecie częściej, niż w Polsce. Wydaje mi się,
że za kilka lat turysta najpierw będzie korzystał z internetu, a dopiero
potem potwierdzał uzyskaną w ten sposób informację telefonicznie,
pisemnie. Jeżeli w internecie nie znajdzie się informacja na bardzo
wysokim profesjonalnym poziomie, moim zdaniem trudno będzie mówić o pełnej
i dobrej informacji turystycznej, nawet przy świetnie działających biurach
i punktach. A dlaczego? Dlatego, że punkt działa wtedy, gdy turysta już do
Polski przyjedzie. Chyba rzadko mamy do czynienia z kimś, kto na przykład
dzwoni do punktu turystycznego z Tokio. Najpierw wejdzie do internetu.
Jest bardzo ważne, aby profesjonalna i generalnie pełna informacja była na
jednej stronie internetowej - stronie informacji turystycznej, a nie
biznesu, gospodarki, czy POT. Nikt nie wie, że w Polsce jest jakiś POT.
Turysta najpierw będzie szukał informacji w bazie danych POT w Tokio, tam
- bazy informacji turystycznej, w której znów sprawdzi, co można zobaczyć
na przykład w Ciechanowie. Będzie szukał informacji generalnej pod hasłem
"polska turystyka" lub podobnym, a jak coś
znajdzie, zacznie szukać informacji regionalnej czy lokalnej. Wydaje mi
się, że baza danych powinna przedstawiać informacje w układzie
terytorialnym i tematycznym. Jak ktoś będzie chciał popływać na kajakach,
to musi kliknąć na ikonę "kajaki" i znajdzie tam 150 ofert kajakowych.
Jeśli ktoś będzie chciał leczyć się w uzdrowiskach, to wejdzie do bazy
uzdrowiskowej i tam musi znaleźć pełną informację na ten temat. Najlepiej
taką, której już nie będzie musiał sprawdzać ani potwierdzać, ale to już
są szczegóły. Po prostu chodzi mi o witrynę informacyjną: "turystyka w Polsce" ułożoną tak pod względem
terytorialnym jak i tematycznym. Po drugie, chcę poruszyć kwestię
agroturystyki, która być może w pewnym stopniu wiąże się z poprzednim
tematem. Od kilku lat bardzo dużo się o niej mówi, ale powiem szczerze, w
mojej ocenie nie idą za tym żadne czyny. Nie jest to zarzut ani pod
adresem rządu, ani POT. Miał miejsce pewien "wysyp" punktów
agroturystycznych, a teraz wydaje mi się - chyba że moje informacje są
niepełne - że przyrost ich liczby jest zbyt mały. Po pierwsze, trzeba
dowiedzieć się, dlaczego tak jest i co zrobić, żeby zmienić ten stan
rzeczy. Po drugie, sprawdzić jak agroturystyka jest przedstawiana i
promowana za granicą. Jest jeszcze sprawa kuchni polskiej, poruszana tu,
ale tylko w formie "pół żartem pół serio". Mówimy, że nie mamy produktu,
czy też jasno określonego wizerunku Polski. Przez kilkadziesiąt lat
mówiliśmy - najczęściej sami sobie - o tym, że kuchnia polska jest
najlepsza na świecie i może wygrywać z wieloma innymi kuchniami
narodowymi.
Ale nawet nie o to chodzi, żeby wygrywała, bo to nie są zawody. Jak
ktoś jedzie do innego kraju, to na ogół kosztuje dań tego kraju, ale także
i innych kuchni. Natomiast jest to coś, co przyciąga, jedzenie przyciąga
turystę, on musi jeść. Myślę, że nie wystarczy mówić, że polska kuchnia
jest najlepsza. Ba, nie wystarczy nawet jej promować, bo broń boże, jeśli
udałoby się to zrobić, a potem turysta przyjedzie i znajdzie ofertę 150
restauracji chińskich, 200 włoskich z pizzą, pastą i jedną polską. Na ogół
nie serwuje się tylko i wyłącznie polskich potraw, są one w menu z pastą,
chińszczyzną i innymi potrawami. Chcę wrócić do pomysłu, który powstał w
POT, mówiono o nim kilka miesięcy temu, ale od tej pory nic więcej o tym
nie słyszałem - stworzenia sieci polskich restauracji z wyłącznie polską
kuchnią. Nie chodzi mi to, żeby sieć zbudowała POT, bo to nie jest
organizacja biznesowa, która ma zajmować się gastronomią. POT powinna
przygotować przedsięwzięcie od strony logistycznej, projektowej. Przez
ostatnie dwa lata mówili o sieci restauracji polskich ludzie związani z
biznesem, z organizacjami turystycznymi i niektórzy przedstawiciele jednej
z partii działających w Polsce. Natomiast przez ten czas, poza mówieniem
na ten temat, nie powstała nie tylko ani jedna sieć, ale nawet ani jedna
restauracja z polską kuchnią, w której naprawdę nie byłoby spaghetti ani
pizzy. Czy planuje się coś w tej sprawie? Członkowie Komisji mówili dużo o
wysokich cenach, niskim standardzie, ubóstwie oferty turystycznej, o małej
liczbie miejsc noclegowych. Chcę w związku z tym zadać pytanie, czy i
jakie rzeczywiste możliwości ma POT, aby wpływać na zmianę tego stanu
rzeczy? Następnie chcę zapytać, czy POT rozmawia z Polskimi Liniami
Lotniczymi LOT? Czy są prowadzone jakieś rozmowy, które spowodowałyby, że
ten polski przewodnik narodowy zrozumie, że można zrobić biznes nie tylko
na tym, kto leci do pracy w Brukseli, nie tylko na przedsiębiorcy, który
leci na targi do Pekinu, ale także na mało albo średnio zarabiającym
obywatelu innego kraju, który chciałby przylecieć do Polski i naprawdę
szuka po dziesiątkach ofert. Rozmawiam z różnymi ludźmi, zwłaszcza z
zagranicy - im do głowy nie przychodzi, żeby wybrać LOT. Kiedy pytam
dlaczego, słyszę, że jest najdroższy. Wracając do kuchni polskiej, moim
zdaniem jedną z form promocji byłoby podawanie potraw polskich na przykład
w samolotach LOT, w polskich pociągach międzynarodowych. Zaręczam państwu,
że 90% podawanych tam dań jest włoskich, a nie polskich. Podstawowym
daniem, które się podaje, jest pasta, tak jakby nie było wartego polecenia
i sprzedawania polskiego dania. Na koniec chciałbym się dowiedzieć, w jaki
sposób plan działania POT jest dopasowany do planów działania innych
podmiotów, takich jak organizacje turystyczne, łącznie z Polską Izbą
Turystyczną, ale także przedsiębiorstw prywatnych? Czy jest tu kontakt, na
przykład z LOT, o którym już wspomniałem? Jaki jest kontakt z sieciami
hoteli? Czy są rozmowy na temat poszerzenia bazy hotelowej? W sprawie dróg
i lotnisk należy rozmawiać z przedstawicielami rządu i Sejmem, ale o tym,
żeby powstało więcej miejsc noclegowych różnej klasy, w wyższym
standardzie trzeba rozmawiać z organizacjami przedsiębiorców.
Czy są prowadzone takie rozmowy? Jakie są plany przedsiębiorców w tej
sprawie? Czego możemy spodziewać się w przyszłym roku, jeśli chodzi o
tworzenie bazy noclegowej i otoczenia turystycznego w Polsce? Tyle ode
mnie, zamykam dyskusję i oddaję głos panu prezesowi, aby odpowiedział na
zadane pytania i zgłoszone uwagi.
Prezes Andrzej Kozłowski : Chciałem serdecznie podziękować
wszystkim za rzeczowe uwagi, propozycje i doświadczenia z sezonu
urlopowego. Oczywiście z wieloma uwagami trzeba się zgodzić, w wielu
przypadkach trafiliście państwo na takich, a nie innych ludzi. Przypadek w
Sopocie był jakimś kuriozum w sytuacji gospodarki rynkowej, bowiem
właściciel świadomie niszczył swoją firmę, czyli także siebie. Jeśli
chodzi o poruszone problemy, pan poseł był uprzejmy przywołać sprawę
wystaw narodowych. Chcę powiedzieć, że rzeczywiście uczestniczyliśmy i
uczestniczymy w ponad 80 imprezach targowych na świecie i w Polsce. Są
imprezy priorytetowe, najważniejsze, największe salony turystyczne, typu
ITB w Berlinie, czy targi w Londynie, ale uczestniczymy także w wystawach
małych, gdzie jest praca wśród touroperatów, dosłownie handlowanie
usługami turystycznymi w Polsce. To jest dużo czy mało? Obecnie
analizujemy racjonalność uczestnictwa w imprezach targowych, patrzymy, na
ile sensowne jest uczestniczenie w konkretnych imprezach. Musimy to stale
monitorować, ponieważ "krzywa interesów" na różnych targach jest co roku
inna. Natomiast jeśli chodzi o wystawy narodowe, rzeczywiście POT
praktycznie nie pojawiała się tam w ogóle. W tym roku po raz pierwszy
będziemy uczestniczyli w dwóch wystawach narodowych. Dlaczego tylko w
dwóch? Uczestnictwo w każdej wystawie to poważne pieniądze. Dziś tworzymy
warunki do uczestnictwa w targach i wystawach dla biur podróży, firm
turystycznych, hoteli, a bardzo często nie mamy środków na stoisko
promocji Polski. Tak się składa, że wystawy narodowe są dofinansowywane
przez ministra gospodarki, ale dofinansowuje się podmioty gospodarcze,
natomiast POT nie może skorzystać z takiej możliwości. Musimy uczestniczyć
w wystawie ze środków budżetowych, o których wielkości poinformowałem już
Komisję. Zgadzam się z tym, że turystyka
powinna być obecna szczególnie na ważnych wystawach, na rynkach
wschodnich. W tym roku będziemy uczestniczyli w wystawie w Kijowie. Powiem
w jaki sposób, też "szaleńczy" - na stoisku Ciechu. Dogadaliśmy się z
Ciechem, który bezpłatnie odda nam 8 metrów kwadratowych swojego stoiska,
gdzie będziemy mogli zbudować promocję turystyki. Kolejna sprawa, która
pojawiała się cały czas w wypowiedziach członków Komisji, to niedoskonała
jakość świadczonych usług turystycznych. Przecież dziś mieści się to w
zadaniach samorządu terytorialnego i jest jego sprawą, co nie oznacza, że
POT nie powinna piętnować negatywnych zjawisk. Mamy znakomite przykłady
samorządów, które dostrzegły, że turystyka
jest pieniądzem istotnym dla społeczności lokalnej, wpływów do kasy
samorządu i tworzenia miejsc pracy. Mógłbym tu wymienić wiele takich
miejscowości. Ale niestety mamy bardzo wiele samorządów, które postrzegają
turystykę jako jedyne źródło wpływu pieniądza. Uchwalane w niektórych
regionach podatki od dzierżawy wieczystej są tak drakońskie, że na
przykład na Warmii i Mazurach kilka obiektów zostało w tym roku
zamkniętych, po prostu nie mieściło się w kosztach i możliwościach
funkcjonowania. Odnotowałem sobie tu słowo "edukacja". Śmiem twierdzić,
wybaczcie mi państwo, że mamy w Polsce decydentów niewyedukowanych w
sprawach turystyki oraz tego, co ona niesie ze sobą, co nam może dać. Po
tym, kiedy zabrano mi w Sejmie 1 mln zł na promocję z budżetu na 2002 rok
postanowiliśmy, że edukację rozpoczniemy od Sejmu.
Zaprosiliśmy 70 posłów z posłanką Aldoną Michalak, która "zabrała" mi
ten 1 mln zł na prezentację. O co tu chodzi, gdzie ten pieniądz ucieka,
dlaczego o niego walczymy. Niestety, na prezentację przyszło tylko pięciu
posłów. Tą samą rozmowę zaczynam z rządem. Jak słusznie zauważył któryś z
panów posłów, minister gospodarki jest odpowiedzialny i koordynuje rozwój
turystyki, ale sprawy turystyki mieszczą się w różnych resortach: kultury,
ochrony środowiska, transportu, infrastruktury. Tak więc dziś edukowanie
jest istotne. Od października bieżącego roku za środki ministra pracy,
który pozyskuje je z funduszy europejskich ruszamy z całym systemem
edukacji, będziemy go prowadzić na okrągło. Rozpoczynamy od podstawowych
działań, pokazywania, gdzie są popełniane błędy. Nie chciałbym źle oceniać
samorządu, daleki jestem od tego, ale sami państwo wiecie najlepiej, ile
razy temat turystyki stawał na sesjach rad gmin, powiatów, czy sejmików.
Moim zdaniem niezbędna jest edukacja, oczywiście w innym zakresie, nie
tylko tych, którzy pracują w turystyce, ale i tych, którzy kreują warunki
do rozwoju turystyki. Przygotowujemy w POT książkę na temat funkcjonowania
turystyki w gminie - z abecadłem: jak tworzyć produkt turystyczny, jak go
opakować, jak sprzedawać, w jaki sposób pracować z branżą, jak tworzyć
odpowiednie warunki. Chcemy wydać tę książkę do końca roku, w takim
nakładzie, aby po wyborach samorządowych otrzymał ją w prezencie każdy
wójt, burmistrz, prezydent. To musi być abecadło dla nich i ich ludzi. My
to zrobimy i na tej bazie będziemy prowadzić szkolenia. Kolejna sprawa
dotyczy cen, ona pojawiała się w dyskusji, najmocniej podniósł ją poseł
Adam Szejnfeld. Dlaczego w Polsce jest tak drogo? Pierwszej odpowiedzi już
udzieliłem - niestety mamy drakońskie podatki. Dziś w wielu przypadkach
branża turystyczna balansuje na krawędzi opłacalności. Koszty bazy
noclegowej są olbrzymie, mówię tu o energii, o tym wszystkim, co ma wpływ
na świadczenie usług noclegowych. Sami państwo o tym wiecie, bo macie
porównania cen energii w kraju i zagranicą. Jest to jeden z elementów
składających się na wysokość cen usług, ale prawda jest i taka, że w wielu
regionach niestety sama branża zachowuje się nieracjonalnie, szczególnie
widać to w dużych miastach. Oczywiście to rynek kształtuje wysokość cen.
Muszę powiedzieć, że spadek obłożenia hoteli w miastach wyniósł w tym roku
około 40% - granica opłacalności. W wielu przypadkach doprowadziła do
opuszczenia cen. To jest już dostrzegalne, szczególnie w turystyce
grupowej i obsłudze turysty indywidualnego, nie mylić z tak zwanym turystą
biznesowym. Podam przykład z lata tego roku. Nad morzem obłożenie było tak
wielkie nie tylko z powodu pięknej pogody, ale dlatego, że popuszczono
ceny. Zrozumiano. Natomiast na Mazurach - nie, dalej chciano cenę
wywindować i tam były pustki. Teraz jest lament. A propos refleksji na
temat wypoczynku, ja też byłem na wakacjach w kraju, w miejscowości pod
Kołobrzegiem. Takich tłumów nie widziałem dawno, ale w tym mieście
wreszcie ktoś zaczął myśleć. Zainteresowałem się, jakie są ceny - naprawdę
przyzwoite, bez szaleństwa.
O co dopominał się poseł Adam Szejnfeld -miasto dudniło programem i
pomysłami przez cały dzień, od rana do wieczora. Na plaży zorganizowano
tak dużo różnego rodzaju zajęć dla ludzi, że dawno tego nie spotkałem. W
tym mieście udało się doprowadzić do tego, że wieczorami na okrągło były
imprezy kulturalne. Jak zobaczyłem program kulturalny oferowany w
Kołobrzegu - to po prostu wierzyć się nie chce, nie ma tego w kurortach
światowych. A więc - można. W małych miejscowościach dzieje się to samo,
czyli jest pewien postęp, choć oczywiście nie wszędzie. Nauczyliśmy się
już organizacji dużych imprez sportowych, jak na przykład zawody tenisowe
w Sopocie, które na tydzień ściągnęły do miasta mnóstwo ludzi. Czyli jest
poszukiwanie pomysłów. To, co mówił poseł Adam Szejnfeld o Zakopanem jest
prawdą. Władze miasta uznały, że informacja turystyczna jest niepotrzebna,
przecież Zakopane jest znane i zlikwidowała punkt. Takie kurioza zdarzają
się, ale mamy też informację turystyczną na poziomie europejskim. Ostatnio
byłem w Kielcach i sprawdziłem, jak wygląda tam centrum informacji
turystycznej - XXI wiek, ale prezydenta było stać na to, że zorganizował
punkt w siedzibie ratusza. Zapytałem go, czy na sobotę i niedzielę
zamykają punkt, bo przecież urzędnicy nie pracują. Odpowiedział, że nie,
informacja pracuje także w soboty i niedziele. Rzeczywiście, można.
Wdrażając program informacji turystycznej chcemy w każdym województwie
zorganizować jeden pokazowy punkt informacji turystycznej, aby między
innymi na tej bazie przyuczać innych. Skoro poruszyłem już sprawę
informacji turystycznej, odpowiem na pytania dotyczące kadry. Wszystko
zależy od ludzi. Chcę powiedzieć, że w tym programie postawiliśmy właśnie
na kadrę. Będziemy szkolić ludzi, którzy są już zatrudnieni, rozwijać
szkolenie wspólnie ze szkołami wyższymi. Będziemy przygotowywać do tego, w
jaki sposób zbierać informację, produkty turystyczne, jak to musi być
archiwizowane. Mało tego, razem z systemem informacji turystycznej
wprowadzimy system łączności i wymiany informacji między wszystkimi
centrami informacji turystycznej w Polsce. Połączymy to w jedną sieć.
Wracając do pytania o Internet, chcę powiedzieć, że jest to bardzo istotna
sprawa, a wiąże się także z przesyłem informacji. Mamy już zrobiony cały
program w nowoczesnym wydaniu, do zabezpieczenia funkcjonowania informacji
turystycznej, otrzymają go punkty na terenie całego kraju. Wszystko będzie
pracowało w jednej sieci. Do końca roku będziemy mieli skończony pierwszy
przetarg zamknięty na duży system informacji turystycznej o Polsce. Jest
już opracowana cała strona techniczna, na początku września rozpoczynamy
drugi przetarg, już merytoryczny, na realizację stron internetowych. W
końcu listopada rozpocznie działanie nowoczesny system, taki, jaki ma
Maison de la France, Deutche Zentralle Turismus, nie będzie się czego
wstydzić. Prace nad tym są już na ukończeniu. Zatem system informacji
turystycznej łączy wiele punktów, które muszą razem "zagrać", a oczywiście
największą sprawą są ludzie. Chcę państwa poinformować, że w Szwecji
załatwiłem jedną sprawę z narodową turystyczną organizacją szwedzką.
Mianowicie Szwedzi uruchomili w małej miejscowości na północy, centrum
on-line informacji turystycznej. W miejscowości tej jest wysokie
bezrobocie, stoją puste domy. Władze miasta przekazały jeden taki dom i
zostało stworzone trzynastojęzyczne centrum informacji i obsługi
turystycznej Europy i ich kraju. Oni dają nam cały swój system w
prezencie, w przyszłym tygodniu przyjeżdża ekipa ze Szwecji, a ja
rozpoczynam poszukiwania miejsca do stworzenia takiego centrum.
Rzeczywiście, jest to technologia XXI wieku, a Szwedzi chcą nam pomóc. To
jest kolejna sprawa - informacja turystyczna nie będzie mrzonką. Powiem
jeszcze państwu o informacji turystycznej to, co powiedziałem Szwedom.
Mianowicie w latach 60. Polska miała najlepszy system informacji
turystycznej w Europie. Czy państwo wiecie, że ten system sprzedaliśmy
Włochom i Francuzom. A jak wyglądamy dziś na tle informacji turystycznej
we Francji, czy we Włoszech? Myślę, że nie muszę o tym państwu mówić, bo
widzicie to jeżdżąc po świecie.
Natomiast chcę jeszcze wrócić do cen, bo to nie jest wyłącznie sprawa
hoteli. Popatrzcie państwo na PKP - przedsiębiorstwo jest teraz oddłużane,
znajduje się w gronie głównych dłużników państwa. A ja od sześciu miesięcy
rozmawiam z nimi nad wprowadzeniem biletów weekendowych i mam taki odpór,
że nie mogę sobie dać rady. Na czym to polega? W normalnym dniu bilet na
trasie Frankfurt-Stuttgard kosztuje 35, a w weekend - 8 euro. Tam ten
system może działać, u nas nie da się go wprowadzić. A jak pociągi
wyglądają w sobotę i w niedzielę, to państwo widzieliście. Przygotowujemy
analizę, na Dworcu Zachodnim studenci ze szkoły turystycznej przez cztery
soboty i niedziele będą liczyć, ile ludzi jedzie w pociągu. Udowodnimy, że
pociągi przewożą powietrze, a PKP nie stać na ustalenie niższej ceny
biletów w weekend. Dziś, jeśli chce się zrobić wycieczkę rodzinną z
Warszawy do Krakowa, żeby pokazać dzieciom Wawel, to bilet tam i z
powrotem w pociągu Intercity kosztuje 80 zł, plus drogi hotel, plus
wyjście - bardzo wysokie ceny są też w muzeach. Bilety wstępu do Wieliczki
kosztują 20 zł. Kogo dziś na to stać? Oczywiście bardzo wąską grupę
społeczną. W związku z tym mój wpływ, pytanie o to postawił poseł Adam
Szejnfeld, to po prostu walka z takimi zjawiskami. Prowadzimy rozmowy z
PKP, rozmawiamy z miastami o wprowadzeniu pakietu, karty: warszawskiej,
krakowskiej, w której będą zniżki na muzea, transport miejski. My tego nie
mamy. Przywiozłem teraz ze Szwecji pięć pakietów, co wracam z zagranicy
wysyłam takie pakiety w prezencie prezydentom miast. U nas poza Krakowem
nie da się tego zrobić. Zmusimy do tego Warszawę, pakiety będą także w
kilku innych miastach. To są działania, które mają obniżyć koszty
uczestnictwa w turystyce, a jednocześnie mieszczą się w ramach odpowiedzi
na pytanie, co zrobić, aby zachęcić do turystyki społeczeństwo. Mówiłem
już o tym, że przygotowujemy kampanię reklamową, to będzie duże uderzenie,
a za nim pójdzie również kampania promocyjna. Nie sztuką jest namawiać,
sztuką jest promować konkretne produkty turystyczne. Ja uważam, że my mamy
olbrzymią liczbę produktów turystycznych, tylko kto o tym wie? Dziś nie
możemy dotrzeć z informacją do potencjalnego turysty, regionalnych i
lokalnych organizacji turystycznych, i tu jest rola POT. Musimy to zrobić.
To prawda, że jest tu również olbrzymia słabość. Wydaliśmy książkę: Polska
Organizacja Turystyczna - przewodnik, w której opisaliśmy konkretne
produkty turystyki aktywnej. Nie wiem, dlaczego nie otrzymaliście państwo
dziś tej książki. Kiedy się ukazała, jej autorzy nie mogli opędzić się od
telefonów z pytaniami, dlaczego ich tam nie ma. A w książce były konkrety
- gdzie trzeba zadzwonić, ile co kosztuje, gdzie daną usługę można kupić.
Zapraszamy na bagna biebrzańskie. Podejrzewam, że nikt z państwa nie wie,
gdzie trzeba zadzwonić i jak znaleźć miejsca, żeby móc nad te bagna
wyjechać, a jest to ciekawe zjawisko przyrody polskiej. Tu jest nasza
słabość i my musimy to poprawić. Będziemy to robić razem z samorządem.
Padło tu pytanie, czy my mamy wpływ na samorządy. Nie, nie mamy, ja po
prostu jeżdżę, rozmawiam, obecny tu członek Komisji wie, co zrobiłem
ostatnio na Opolszczyźnie. Tak "zmęczyłem" tam władze, że zgodziły się na
powołanie regionalnej organizacji turystycznej.
Wypowiadam się w regionalnych telewizjach. Na Warmii i Mazurach
tłumaczyłem władzom i branży, że tam nie będzie żadnego przemysłu,
odpowiadano, że jest Stomil. Powiedziałem w telewizji do mieszkańców
Warmii i Mazur: proszę państwa, są wybory, przypilnujcie chętnych na
burmistrzów, wójtów, prezydentów, sprawdźcie, czy mają w swoich programach
turystykę. Jeżeli nie mają, to nie powinni zostać wybrani, okłamują was,
bo wy będziecie żyć tylko z turystyki. To są dziś pewne elementy rozmowy i
przekonywania. Mam tylko taką możliwość, ale cieszę się, że do edukacji
wkroczyli też posłowie. Trzeba edukować od poziomu kelnera, zwracać uwagę
na pewne sprawy. Przy okazji zwracam się z prośbą do członków Komisji,
abyście wspierali nas w rozmowach z samorządami, co czyni fantastycznie
poseł Bogdan Błaszczyk, z którym na bieżąco jesteśmy w kontakcie. Aby
specjalnie się nie rozwodzić, przejdę do odpowiedzi na konkretne pytania.
Poseł Wiesław Okoński zapytał, czy nasze działania promocyjne nie są walką
z wiatrakami. Może i są. Chcę tylko państwu uświadomić, że my mamy o co
grać. Dziś w turystyce, lepszej czy gorszej, jest zatrudnionych 500 tys.
osób. Śmiem twierdzić, że gdybyśmy rozwijali infrastrukturę, inwestycje,
moglibyśmy zatrudnić drugie tyle. Jest tylko jedna sprawa - my mamy Polską
Agencję Rozwoju Turystyki, jeździmy z projektami za granicę, szukamy
inwestorów, ale powiedzmy sobie szczerze - do inwestycji tego typu mamy
zbyt słaby kapitał polski. Poza tym musimy mieć świadomość, że te
inwestycje wymagają długiego okresu spłaty, w przypadku hotelu - 8 lat.
Nie każdy chce zainwestować pieniądze po to, aby odzyskać je po ośmiu
latach. Musimy wywołać pewne działania w infrastrukturze agroturystycznej
i one są już podejmowane - w małych pensjonacikach, w pozyskiwaniu innej
bazy. Nie wiem, czy państwo wiecie, ale 40% bazy noclegowej w Polsce
znajduje się w rękach państwowych - kopalni, hut, do których dopłacamy.
Mało tego, to jest baza o niskim standardzie, tam nic się nie robi. Często
te obiekty są przejmowane za długi przez banki, i tu jest postęp, bo banki
rzeczywiście inwestują i podnoszą ich standard. To już jest głębsza
filozofia. Nie będę mówił o kosztach kredytów, gwarancjach, bo państwo
wiecie o tym lepiej ode mnie. To się udaje i rozwija w małej
infrastrukturze, jest coraz więcej dobrych pomysłów, ciekawych inicjatyw.
Natomiast wiecie państwo, jak wygląda sprawa, jeśli chodzi o kapitał
zagraniczny. 2 września br. nastąpi otwarcie dużego hotelu w Warszawie,
jest to hotel sieciowy z kategorii 4-5 gwiazdkowych, w Warszawie i kilku
innych miastach jest West Fin. Kolejna kwestia - przejścia graniczne. To
jest kłopot dla branży turystycznej od wielu lat. Państwo nie zdajecie
sobie sprawy z tego, jak my jesteśmy krytykowani za przejścia graniczne na
przykład przez stronę niemiecką. Kto przyjedzie na weekend do Polski,
nawet w lubuskie, zachodniopomorskie, czy dolnośląskie, jeśli w jedną
stronę ma czekać na przejściu cztery godziny, a jak wyjeżdża - drugie
cztery? Przez to nie rozwinęliśmy turystyki weekendowej, która rozwija się
na całym świecie - blokadą są przejścia.
Powiecie państwo, że jest to sprawa strony niemieckiej - prawda, ale to
nam zależy, żeby Niemcy do nas przyjeżdżali, a nie odwrotnie. My musimy
tworzyć do tego warunki. Prowadzimy rozmowy ze Strażą Graniczną, z Głównym
Urzędem Ceł, z MSWiA, są one trudne. Wysyłam do nich wszystkie negatywne
sygnały z przejść. Wiele sygnałów jest pozytywnych. Podam następujący
przykład, sygnał od naszych turoperatorów. Mamy taką nonszalancję, że
kiedy wjedzie z zagranicy do Polski autokar, stoi godzinę i czeka, zanim
podejdzie do niego funkcjonariusz Straży Granicznej. Nie ma na to sposobu.
Oczywiście, jak się krytykuje, to jest odpowiedź, że to nie prawda. Jest
prośba o napisanie notatki, kara spotka dowódcę straży, wtedy on myśli
sobie - teraz ja wam pokażę. Więc tu nie ma pewnego mechanizmu, musimy
wytrzymać do większego otwarcia granic, ale jest to poważna blokada.
Kolejna sprawa wiąże się z kategoryzacją hoteli. Nie chciałbym się
wypowiadać w tej sprawie za departament turystyki, to on odpowiada za
kategoryzację, ale wiem, że jest przygotowywana zmiana rozporządzenia
ułatwiająca funkcjonowanie hoteli. Natomiast jeśli jeździ się po Polsce,
to widać, ile pojawiło się hotelików, motelików i innych, których
właściciele nie chcą poddać się weryfikacji, kategoryzacji. Wojewoda ma
ustawowe prawo, żeby wydać nakaz zamknięcia takiego obiektu. Czasami
standard w takich obiektach jest tak niski, że to jest w ogóle nie do
przyjęcia, ale nazywa się to otelik, hotelik - coraz więcej takich
obiektów jest na mapie Polski. Poseł Bogdan Błaszczyk pytał o
funkcjonowanie POT w ciągu trzech ostatnich lat. Pragnę poinformować
państwa, że my mamy taką analizę, praktycznie przez trzy ostatnie lata w
POT w sprawach związanych z rozwojem turystyki krajowej i informacji
turystycznej nie zrobiono nic. Jedyne działania, które prowadzono miały
miejsce na rynkach zagranicznych, a i to zawężone, czyli tam, gdzie jest
11 polskich urzędów informacji turystycznej. My tę filozofię zmieniliśmy,
działa to zupełnie inaczej. Wyciągamy z tego wnioski, bo trzeba się uczyć,
żeby coś naprawić. Sprawa budżetu. Nie chcę mówić o budżecie, bo on jest
po prostu zbyt mały. Zgodnie z ocenami ekspertów zagranicznych UE, aby
funkcjonować na minimalnym normalnym poziomie potrzeba 15 mln dolarów.
Mamy zrobioną taką analizę. Tyle wynosi minimalna kwota na promocję
Polski. Podam państwu następujący przykład. Na promocję Polski na rynku
amerykańskim wydajemy 250 tys. dolarów, a żeby w ogóle zaistnieć na tym
rynku potrzebna jest kwota 8-10 mln dolarów. Państwo wiecie, ile kosztują
reklamy, wydawnictwa, imprezy, w tym sponsoringowe, związane z przyjazdami
dziennikarzy i touroperatorów. Holandia wydaje na rynku amerykańskim 82
mln dolarów. Proszę się nie dziwić, kiedy w USA zapytają, skąd pan jest.
Poland. Acha, Holland. To są efekty. Musimy ponieść pewne wydatki, jeżeli
chcemy, aby nasze działania były skuteczne, co nie zwalnia nas z
poszukiwania pieniędzy, a samorządów ze współuczestnictwa w działaniach
branży turystycznej. Przyznaję państwu rację - sprawa organizowania
lokalnych organizacji turystycznych ślimaczy się. Ale obiecuję, że przyjdę
do państwa w grudniu i zamelduję, że w Polsce działają wszystkie z 16
regionalnych i minimum 55 lokalnych organizacji turystycznych.
Postawiliśmy to sobie jako cel podstawowy, bo jakże zarządzać turystyką,
kiedy tego nie ma. Tym bardziej że taka organizacja łączy samorząd
terytorialny z branżą. W tej sprawie Sejm dał nam ważne uprawnienie -
można łączyć finanse samorządu i branży, co jest naprawdę fenomenem.
Wydaliśmy książkę, teraz rozsyłamy ją do każdej gminy, powiatu -
właśnie jak stworzyć organizację, opisaliśmy wszystkie działania prawne.
Teraz czekamy na sygnały i jedziemy tam, gdzie nas proszą o pomoc,
organizujemy prezentacje. W siedmiu miastach powołujemy biura kongresowe,
namówiliśmy do tego ich władze. Zawiozłem do Wiednia siedmiu
wiceprezydentów miast, powiecie państwo, że znowu mieli fundowaną
wycieczkę. Nie, a to dlatego, że jeśli się z nimi rozmawia i im tłumaczy,
to oni nie wierzą. Wobec tego dogadałem się z moim odpowiednikiem w
Austrii i poprosiłem o dzień pokazowy w centrum kongresowym w Wiedniu o
pokazanie im, ile pieniędzy tracą. Po tym dniu oni zaczęli rozmawiać
zupełnie innym językiem, dostrzegać, jaki to jest napływ pieniądza do
budżetu miasta, co to może dać. To są istotne sprawy i dlatego zarządzanie
regionalnymi i lokalnymi organizacjami turystycznymi jest niezbędne.
Koordynacja promocji. Czytaliście państwo w Rzeczpospolitej o sprawie
znaków logo. Logo turystyczne "Polska" nie jest znakiem POT, ale logo
turystycznym Polski, nadanym nam przez Sejm w ustawie o Polskiej
Organizacji Turystycznej. W rozporządzeniu zostaliśmy zobowiązani do
administrowania tym logo. Jak państwo wiedzą, pojawiło się nowe logo -
latawiec, to ponoć ma być główne narodowe logo. Nie ukrywam, że udaje nam
się dogadywać i przy różnych działaniach mamy zgodę ministra spraw
zagranicznych na używanie logo turystycznego. Nie chcę się wypowiadać na
temat tego logo, bo patrzy na mnie pani dyrektor i się boję.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Jeśli mogę wejść w słowo panu
prezesowi, to poproszę, aby nie przeciągał pan zbyt długo swojego
wystąpienia, bo będziemy jeszcze mieli następne posiedzenie w tej sprawie.
Chciałbym zadać przedstawicielom rządu pytanie o kwestię - powiem to w
cudzysłowie - "konfliktu" dotyczącego logo, bo jest to sprawa istotna.
Prezes Andrzej Kozłowski : Powiem jeszcze w charakterze
informacji o jednej sprawie, a mianowicie kuchni regionalnej. W tej
sprawie "wzięliśmy się za ręce" z Polskim Zrzeszeniem Hoteli i innymi
organizacjami regionalnymi i robimy to w Polsce. Mało tego, w końcu
września ukaże się przeznaczony na zagranicę piękny folder o kuchni
polskiej, pokazujący, jak wygląda stół polski, jakie są dania. Chcemy
zacząć pokazywać miody polskie. Ten folder "kuchnia" został wydany przy
wsparciu branży w dziewięciu językach. Ukaże się także w kraju. Poseł Adam
Szejnfeld mówił o kuchni i o sieci, którą mieliśmy tworzyć w Polsce.
Polska Agencja Rozwoju Turystyki zrobiła ten produkt, on został zamknięty
w sensie stworzenia produktu, zostało to przetestowane na jednym obiekcie,
dziś powstają nowe, a już działają cztery. Tam jest tylko polskie
jedzenie. Oczywiście to nie może być tylko jedna inicjatywa, chciałoby
się, aby było ich więcej. Natomiast muszę powiedzieć, że gdybyśmy
spojrzeli na turystykę w tym całym "bagażu" typu nocleg, transport,
gastronomia, największy postęp jest w gastronomii. My naprawdę mamy już
świetne restauracje, dobrą kuchnię, wychodzimy już z kuchnią polską, coraz
więcej pojawia się karczm. Myślę, że jest tu duży postęp, aczkolwiek, jak
powiedział pan poseł, zdarzają się i takie sytuacje, jak w Sopocie. Co do
małej ilości ofert, chcę powiedzieć, że ofert jest dużo, tylko my musimy
dotrzeć z nimi do społeczeństwa, musimy sobie uświadomić, że bardzo wiele
ludzi zatrzymało się z wiedzą o ofercie turystycznej na etapie wycieczki
szkolnej lub zakładowej. Nie okłamujmy się, tak jest, powstaje wiele
świetnych produktów, tylko my musimy je nagłośnić. Tego nie robiono i ma
temu służyć internet, kampania reklamowa. Jeśli chodzi o współpracę z
branżą, w planie promocji zostały uwzględnione uwagi i propozycje ze
strony branży turystycznej - Polskiej Izby Turystyki, Zrzeszenia Polskich
Hoteli, Federacji Kempingów. Oni wszyscy uczestniczyli w pracach nad tym
planem. Oczywiście my nie zamykamy planu, będziemy monitorować na bieżąco
jego realizację i wprowadzać pewne zmiany. Natomiast ważne jest, że po raz
pierwszy udało nam się dać branży coś, co pokazuje kierunek, bo pod ten
plan promocji musi być podłożony konkretny produkt. Nie może być samej
promocji - muszą być konkrety, czyli konkretne produkty turystyczne,
związane na przykład z kulturą. Na ITB w Berlinie chcemy wyjść z hali na
miasto z dużą imprezą pokazującą polską kulturę, ze stoiskami, ożywić to,
docierać do ludzi w inny sposób. Będziemy to czynić na wielu innych
imprezach, w tym związanych z organizowanymi przez MSZ działaniami
promocyjnymi w związku z akcesją. To samo dotyczy samorządu. Dotarliśmy
również do przedsiębiorców, przy POT mamy Forum Turystyki Przyjazdowej, to
jest grupa touroperatorów, którzy pracują na zagranicę, oni też są
autorami planu. Musimy to spinać razem, to musi być pewien pakiet. Udało
się to zrobić, z takim produktem wychodzimy na targi w tym roku.
Oczywiście rozmawiamy z PLL LOT, mamy bardzo dobre stosunki z tymi
liniami, razem promujemy w 12 krajach program "LOT i my", LOT wykłada
pieniądze również na promocję. POT pokrywa połowę środków, LOT - również
połowę. Niestety, nie mamy wpływu na ceny, które w wielu przypadkach nas
"kładą", na przykład na rynku izraelskim. Miesięcznie w Pradze ląduje 30
samolotów czarterowych, do Polski nie przylatuje ani jeden, bo
touroperatorzy nie mogą wynegocjować ceny z LOT. Jest to rzeczywiście
droga linia. Wczoraj w Szwecji rozmawiałem z siedmioma tour-operatorami ze
Sztokholmu, którzy mają w pakiecie Polskę i wysyłają do Polski Szwedów.
Zrobili analizę i pokazali, ile kosztuje wyjazd wekendowy do kilku miast w
Europie, oczywiście w pakiecie z biletem lotniczym, z narodowym
przewoźnikiem. My byliśmy najdrożsi, a w cenie największym ciężarem był
bilet samolotowy. Nie mamy na to wpływu, to po prostu rozgrywa się w
ramach pewnego systemu w LOT, jest to pewna koncepcja. Nie jestem w stanie
zmusić LOT do obniżenia cen, choć na wielu liniach nam się to udało.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na ważną sprawę. Mam prośbę do Komisji
o pomoc w tym, aby "zrobić porządek" z promami. To, co pływa w Polskiej
Żegludze Bałtyckiej pomiędzy Szwecją, Danią a Polską jest tragiczne.
Takich warunków nie można sobie wyobrazić. Inne linie wypchną nas lada
moment z rynku i PŻB nie będzie. Temu też trzeba się przyjrzeć, i jak
będziemy w Kołobrzegu, dobrze byłoby, gdybyśmy poprosili prezesa PŻB, aby
powiedział, co jest przyczyną takiej sytuacji. Jest dużo poważnych skarg
turystów szwedzkich i coś z tym musimy zrobić. Kończąc chciałem serdecznie
podziękować za te informacje i pytania. Oczywiście spisałem uwagi do
wykorzystania. Chciałbym uprzejmie prosić, abyśmy mieli codzienny kontakt,
zresztą już teraz kontakt jest bardzo dobry, za co dziękuję posłowi
Adamowi Szejnfeldowi. Jest to prawda, nie chodzi o żadną kurtuazję.
Dziękuję posłowi Bogdanowi Błaszczykowi, który także na co dzień wspiera
mnie na różne sposoby. Chciałbym, żebyśmy poszerzali tą bazę
zainteresowania turystyką w Komisji Gospodarki i wierzę, że tych, którzy
dziś mówili o turystyce już "mam", pozyskałem ich. Ponieważ w Komisji nie
ma podkomisji zajmującej się turystyką, chciałbym, żeby była przynajmniej
życzliwa grupa posłów do wspierania naszych działań. Tak jak powiedziałem,
musimy wziąć się za ręce, to jest interes wszystkich - chodzi o miejsca
pracy, pieniądze, które nam uciekają, również wpływy do budżetów gmin.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : Dziękuję za tak interesujące
przedstawienie zarówno planu działania POT, jak i odpowiedzi na pytania,
uwagi, wątpliwości. Czy ktoś z przedstawicieli rządu byłby w stanie
powiedzieć coś na temat problemu dotyczącego logo?
Przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki Piotr Maj : Trudno jest
powiedzieć, w czym tkwi de facto największy problem, ale jeżeli nie wiemy,
gdzie tkwi problem, to znaczy, że pewnie chodzi o władzę, a także, które
logo ma być najważniejsze. Wiadomo, że logo Krajowej Izby Gospodarczej,
które było wykorzystywane na EXPO rzeczywiście wpisuje się pięknie, ale w
promocję gospodarczą. Logo turystyczne Polski funkcjonuje już od wielu lat
i zawsze było uznawane jako logo promocyjne. Sądzę, że MSZ jest coraz
bardziej aktywny, chce koordynować pewne działania, które ma zapisane w
swoich zadaniach. Widać już pewne efekty, bo polski rok w Szwecji jest
koordynowany wspólnie, funkcjonuje tam logo turystyczne Polski, powoli
jest wprowadzane logo generalne. Natomiast przynajmniej wedle naszej
wiedzy nie ma forum dyskusji na temat, czy i jakie powinno być logo
Polski. Jest korespondencja. Departament Promocji Gospodarczej
Ministerstwa Gospodarki jako najbardziej zainteresowany opiniuje logo i na
tyle dziś ta informacja jest dostępna.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : To faktycznie niewiele wyjaśnia.
Dyrektor Narodowego Centrum Kultury Alina Magnuska : Zmieniłam
swoją pozycję społeczno-zawodową i reprezentuję tu ministra kultury, a nie
ministra spraw zagranicznych, ale ponieważ kiedy jeszcze pracowałam w MSZ
uczestniczyłam, czy inicjowałam badania związane z opracowywaniem logo,
może powiem kilka słów wyjaśnienia. Otóż myślę, że nie jest to kwestia,
kto jest ważniejszy, a kto mniej ważny. Na rynku istnieje wielość logo,
lepszych, gorszych, ja uważam, że logo turystyczne Polski jest dla
turystyki bardzo dobre. Ponieważ minister spraw zagranicznych jest
ustawowo odpowiedzialny za koordynację polityki promocyjnej Polski, z
partnerami holenderskimi, brytyjskimi została przedstawiona pewna
propozycja, przygotowana na podstawie bardzo żmudnych badań wizerunku
Polski. Badaliśmy, jak cudzoziemcy odbierają Polaków. Co się powtarzało
najczęściej, powiem to tylko gwoli ciekawości, to że Polacy są smutni,
nieodpowiedzialni, marudzą, są niekompetentni. Badania były mocno
pogłębione, prowadzone wedle wszelkich reguł socjologicznych z pytaniami
sprawdzającymi. Oczywiście był także drugi blok pytań, o rzecz, jaka
najsilniej, najbardziej jednoznacznie kojarzy się z Polską. Jednym z
takich znaków okazał się znak NSZZ "Solidarność". Największa brytyjska
agencja designerska i promocyjna stwierdziła, że gdyby oni choć raz przez
dwa tygodnie mieli taki znak, jak logo Solidarności jednoznacznie
kojarzone w Polską, to byliby bardzo szczęśliwi. Następnym etapem badań
były badania sprawdzające w Polsce, na pogłębionych grupach fokusowych,
przeprowadzone przez firmę, która wygrała przetarg. Nawiasem mówiąc, co
jest zupełnym przypadkiem, była to firma, która przygotowywała logo
turystyczne dla Polski. Następnie procedura była taka, że na życzenie
ministra Włodzimierza Cimoszewicza przeprowadziliśmy badania sprawdzające
przez nasze ambasady we wszystkich krajach "piętnastki". Badaniami były
objęte wszystkie kraje "piętnastki", stowarzyszone z nią, a także ważne
kraje pozaeuropejskie. Z każdego otrzymaliśmy około 85 różnych ocen, ale
generalnie ocena była pozytywna. Po przygotowaniu syntetycznej informacji
minister Włodzimierz Cimoszewicz przesłał ją wraz z materiałami źródłowymi
do premiera z prośbą o opinię i decyzję. Pan premier zaakceptował logo,
dalej już w tym nie uczestniczyłam, ale rozumiem, że MSZ zaczęło je
wprowadzać. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie było tu
żadnej konkurencyjności. Prezes Andrzej Kozłowski wie o tym, bo
wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat. Jeśli logo jest dobrze
zaprojektowane, zawiera w sobie to, co chcemy przekazać innym. Myślę, że w
tym logo udało się przekazać to, co najbardziej pozytywnie identyfikowało
Polskę i nie ma tu konkurencji. Jak powiedział pan prezes, logo roku
polskiego w Szwecji, logo Polski, a także logo turystyczne Polski, w
sposób harmonijny funkcjonują obok siebie. Czy to logo jest dobre? Nie
potrafię odpowiedzieć na to pytanie, myślę, że jego projektant zrobił
wszystko to, co wynikało z badań, przekładając język idei na język
graficzny. To tyle, co mogę powiedzieć na podstawie mojej wiedzy.
Poseł Adam Szejnfeld /PO/ : To też nie rozwiewa żadnych
wątpliwości, ale w odpowiedzi ad hoc nie sposób tego zrobić. Nie może
rozwiać wątpliwości wytłumaczenie, że nie ma konkurencyjności, że jedno
logo uzupełnia drugie. W takim przypadku można stwierdzić, że jedna firma
może mieć wiele znaków i niczemu to nie przeszkadza, a jednak jest
odwrotnie. Pani dyrektor może bezwiednie dała bardzo dobry przykład znaku
Solidarności, który jest rozpoznawalny mimo, że minęło 20 lat i nie ma już
tej Solidarności. Na całym świecie jednoznacznie wiadomo, co to jest za
znak. Ktoś mógłby powiedzieć, że mogłoby być 5 przeróżnych logo
Solidarności i to by niczemu nie przeszkadzało. Ja uważam, że na pewno
przeszkadzałoby, a skutek byłby jeden - nikt by nie wiedział, co to jest
Solidarność. Cała siła tego logo leży w tym, że jest jedno,
bezkonkurencyjne i nie ma żadnych znaków uzupełniających. Moim zdaniem
powinno się dążyć do tego, aby Polska była rozpoznawalna przez jedną
barwę, godło. Natomiast nie oznacza to, że na imprezach branżowych,
sektorowych nie może być innych znaków, ale to jest już poza dzisiejszą
dyskusją. Jeżeli nie ma uwag, to uznam, że wyczerpaliśmy porządek dzienny.
To nie było pierwsze w tym roku poświęcone turystyce posiedzenie Komisji,
za dwa tygodnie mamy już następne, wyjazdowe w Kołobrzegu i w Pile.
Zamykam posiedzenie Komisji.
źródło:
Biuletyny Komisji
Sejmowych [hotelarze.pl] |